Niedawno wybitna eseistka wyjawiła, że utwór Doroty Masłowskiej „Bowie w Warszawie” jej nie zachwycił, co oczywiście nie jest czymś złym. Ale zdumiewające jest uzasadnienie: „bo spodziewałam się totalnego queerowego fajerwerku, po którym będę zbierać szczękę z podłogi”. Czyli nie zachwycił, bo nie był zgodny z oczekiwaniami eseistki.
To raczej głupie. Jakby był zgodny, to po co miałaby go czytać… Ale ważne jest tu co innego: wybitna eseistka chyba zakłada, że tematyka queerowa jest najważniejsza na świecie. A przecież nie jest.
To problem jeden z wielu spośród tych, z którymi świat musi się uporać, a kobiety pisały oraz piszą nie tylko o tym i o swoich cierpieniach, ale po prostu o wszystkim i w rozmaity sposób. Oto trzy świeżo wydane przykłady.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.