Hołownia sceptyczny wobec inicjatywy Tuska. „Odpuśćmy sobie”

Hołownia sceptyczny wobec inicjatywy Tuska. „Odpuśćmy sobie”

Szymon Hołownia
Szymon Hołownia Źródło:PAP / Piotr Nowak
– Czy to jest wydarzenie, które zmieni losy świata? Czy PiS się od tego rozpadnie, że my pomaszerujemy w Warszawie? – tymi słowami lider Polski 2050 Szymon Hołownia odpowiedział na wezwanie Donalda Tuska do uczestnictwa w demonstracji 4 czerwca.

„Przeciwko drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu” – taki ma być cel zapowiedzianego przez Donalda Tuska marszu, który 4 czerwca ma przejść ulicami Warszawy. Data demonstracji nie jest przypadkowa. Tego dnia wypada bowiem 34. rocznica pierwszych po II wojnie światowej częściowo wolnych wyborów parlamentarnych w Polsce, w których sukces osiągnęła „Solidarność”.

– Jeśli zobaczą tysiące ludzi na ulicach Warszawy to zastanowią się pięć razy, zanim zdecydują się na podsłuchiwanie opozycji, fałszowanie wyborów, okradanie nas z demokracji. Pokażemy, że ludzie nie są sami i że ta władza nie będzie bezkarna – komentował lider .

Hołownia sceptyczny wobec inicjatywy Tuska

Na razie nie wiadomo, czy na marszu 4 czerwca u boku pojawią się inni liderzy opozycji. Wyjątkowo sceptyczny wobec tej inicjatywy jest Szymon Hołownia. Podczas transmisji na żywo na Facebooku lidera Polski 2050 o udział w demonstracji zapytał jeden z internautów. – Słuchajcie, odpuśćcie sobie, odpuśćmy sobie naprawdę z tym marszem 4 czerwca. Co to za jakaś nowa dyskusja, która nam zabiera krew, emocje i wszystko inne? – odparł polityk.

– Czy to jest wydarzenie, które zmieni losy świata? Czy PiS się od tego rozpadnie, że my pomaszerujemy w Warszawie? Pamiętacie marsze w 2019 roku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego? Pamiętacie te sondaże, które wtedy pokazywały wspaniałe zwycięstwo? Marszami w Warszawie wyborów się nie wygrywa – dopytywał.

Hołownia: To szukanie magicznych pigułek

przyznał, że część działaczy Polski 2050 pojawi się na marszu i bardzo się z tego cieszy. Dodał, że w związku z tym, że 4 czerwca jest specjalną datą, jego partia miała już wcześniej zaplanowane wydarzenia na ten dzień. – Uważam, że musimy być wszędzie, nie tylko w Warszawie, jeżeli chcemy na jesieni te wybory wygrać. Natomiast jesteśmy oczywiście otwarci. Do 4 czerwca jest mnóstwo czasu, w którym można różne decyzje podejmować – wyjaśnił.

– My będziemy robili w tym dniu swoje. Naprawdę, błagam, bo tu się zaczyna nowa dyskusja o jednej liście. To znaczy szukanie magicznych pigułek, które sprawią, że nagle wszystko się odwróci i zmieni – podsumował.

Czytaj też:
Rozłam w Polsce 2050. 14 członków opuszcza partię
Czytaj też:
Marczułajtis: Kosiniak-Kamysz i Hołownia zgrywają Bóg wie kogo, zakopali się w piaskownicy