Siostrzeniec Mateusza Morawieckiego chce pozwać Skarb Państwa. „Pamiętam, jak się ze mnie śmiali”

Siostrzeniec Mateusza Morawieckiego chce pozwać Skarb Państwa. „Pamiętam, jak się ze mnie śmiali”

Franek Broda
Franek Broda Źródło:Newspix.pl / Krzysztof Burski
Sąd uznał, że zatrzymanie Franka Brody w 2021 r. przez policję było nielegalne. Siostrzeniec Mateusza Morawieckiego zapowiada, że pozwie Skarb Państwa. Podkreśla, że „nie chodzi o pieniądze”.

Franek Broda ma zamiar pozwać Skarb Państwa i domagać się zadośćuczynienia – podaje Onet. Chodzi o zatrzymanie, do którego doszło w listopadzie 2021 r. Siostrzeniec Mateusza Morawieckiego razem z trzema innymi aktywistami w przededniu Dnia Niepodległości rozwiesił antyfaszystowskie transparenty naprzeciw Pałacu Prezydenckiego. Na plakatach znalazły się hasła: „Kaczyński rękoma Glińskiego finansuje faszystowski marsz”, czy „Precz z faszyzmem”.

Dodatkowo aktywiści odpalili race. Wszyscy zostali zatrzymani i spędzili na dołku 18 godzin. Usłyszeli zarzut naruszenia miru domowego i czynu o charakterze chuligańskim. Broda złożył zażalenie, domagając się stwierdzenia, że jego zatrzymanie było niezasadne, nieprawidłowe i nielegalne. W połowie maja siostrzeniec byłego premiera zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie postanowienia, z którego wynika, że sąd przychylił się do jego wniosku.

Franek Broda nielegalnie zatrzymany. Sąd wydał wyrok ws. siostrzeńca Mateusza Morawieckiego

W uzasadnieniu można przeczytać, że do zatrzymania doszło „bez polecenia sądu lub prokuratora”. „O sprawie zostaje zawiadomiona prokuratura i mam nadzieję, że sprawiedliwość dosięgnie bezpośrednio policjantów z tamtego okresu. To kolejny dowód na to, że PiS i policja pod ich rządami, działała nielegalnie i starała się zrobić wszystko, aby uciszyć niewygodne osoby” – komentował decyzję sądu Broda.

Siostrzeniec Morawieckiego zapewnił, że nie chodzi mu o finansowe zadośćuczynienie, a o „symboliczną sprawiedliwość, która będzie przesłaniem dla innych policjantów, że ich działania nie są bezkarne”. – Pamiętam, jak policjanci śmiali się ze mnie po zatrzymaniu. Twierdzili, że sprawa jest przegrana, gdy mówiłem, że im nie odpuszczę. Mam satysfakcję, że okazuje się, że jednak mamy trochę prawa w naszym państwie – podsumował Broda.

Czytaj też:
Mocne oświadczenie siostrzeńca Morawieckiego. „To jest mój obowiązek”
Czytaj też:
Awantura podczas interwencji w Warszawie. Policjanci oblani farbą