Zapytany o obniżenie pensji rządu z powodu epidemii koronawirusa wicepremier Jacek Sasin przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, a w końcu sam zapytał „A kiedy redaktorzy, dziennikarze obniżą sobie pensje? No, pani redaktor, można sobie takie same pytania zadawać”.
Ku wyraźnemu zaskoczeniu ministra, dziennikarka Radia Zet przyznała, że w jej redakcji pensje zostały obniżone. – No to chwała – odparł polityk.
Beata Lubecka kontynuowała podjęty wątek, argumentując, że wiele osób boryka się z problemem obniżonych pensji lub nawet traci pracę. – Więc dlaczego rząd nie zachowa się solidarnie? – pytała.
– Bo już wcześniej pensje parlamentarzystów zostały obniżone. Nie czekaliśmy... – mówił Sasin odnosząc się do obniżenia pensji parlamentarzystów z 2018 roku. Na co Lubecka przypomniała, że pensje parlamentarzystów rzeczywiście zostały obniżone, ale nie pensje członków rządu.
Wtedy wicepremier próbował wykpić samo pytanie. – Możemy pracować i za darmo – stwierdził, na co Lubecka zwróciła uwagę, żeby nie sprowadzać sprawy do absurdu, bo można zmniejszyć pensje na przykład o 10, czy 20 procent.
– Ale to idzie w stronę absurdu. Może o 50, o 60 przecież też można. – stwierdził. – Jak są absurdalne pytania, to są absurdalne odpowiedzi – dodał.
Dalej dziennikarka przywołała przykład Nowej Zelandii, gdzie premier i rząd obniżyli swoje wynagrodzenia. – A w Ameryce… – zaczął Sasin, chcąc przerwać wypowiedź dziennikarki, która argumentowała, że taka decyzja mogłaby być podjęta w akcie solidarności ze społeczeństwem.
– Dobrze, jak będzie taka decyzja całego rządu, to będą obniżone – uciął dyskusję wicepremier. – Muszę skończyć tę dyskusję w ten sposób, bo naprawdę mamy poważne problemy w kraju, grozi nam paraliż państwa z tego względu, że na początku sierpnia Polska być może nie będzie miała prezydenta – dodał.
Czytaj też:
W galeriach możemy kupować jedzenie, ale nie możemy jeść