Był taki żart o kibolach podsumowujących ustawkę z przeciwnikami z konkurencyjnego klubu: „Dwie ręce złamane, pięciu z połamanymi żebrami, dwóch pociętych nożami. A co dopiero będzie, jak tamci wreszcie przyjadą”.
Tak zaczyna wyglądać Polska walka z białoruską dyktaturą, a w ciągu ostatnich kilku dni szaleństwo się nasiliło.
Trzeba tu przyznać, że świat polskiej polityki i mediów dowiódł, że w jednej sprawie jest zgodny: jeśli cokolwiek zaczyna dziać się wokoło nas, nie tylko w kraju, ale i za granicą, wszyscy zaczynają tańczyć chocholi taniec wokoło wydarzeń w Warszawie. Tyle tylko, że inaczej niż u mistrza Wyspiańskiego, to raczej punkowe pogo, podczas którego okładają się łokciami nawzajem.
Nie wątpię, że Ryszard Terlecki to zasłużona osoba dla polskiej niepodległości – nie zmienia to jednak faktu, że domaganie się, by białoruska opozycjonistka rozeznawała się w meandrach polskiej polityki jest co najmniej niemądre.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.