PiS bez większości, ale też nie bez szans. „Szable” od Kukiza nie tak pewne, niezależni dalej kluczowi

PiS bez większości, ale też nie bez szans. „Szable” od Kukiza nie tak pewne, niezależni dalej kluczowi

Od lewej: Ryszard Terlecki, Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak
Od lewej: Ryszard Terlecki, Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak Źródło:Newspix.pl / Marcin Banaszkiewicz / Fotonews
Brak formalnej większości w Sejmie będzie dla Prawa i Sprawiedliwości jednym z większych wyzwań nadchodzącej jesieni. Oznacza to, że przed każdym posiedzeniem PiS musi po prostu uważać – działania posłów Kukiz'15 już raz kosztowały obóz rządzący sporo nerwów.

Najbliższe posiedzenie Sejmu będzie nie tylko pierwszym po „poselskich wakacjach” (choć parlamentarzyści przerwali urlopy i zebrali się 6 września w sprawie stanu wyjątkowego), ale też pierwszym po niemałym zamieszaniu w koalicji rządzącej, która musi teraz radzić sobie bez kilku posłów Porozumienia. I oczywiście po całej serii wydarzeń z 11 sierpnia.

Na środę przypadnie ostatni dzień 36. posiedzenia, podczas którego przedstawiciele rządu i NIK mają stawić się na mównicy (to efekt słynnych już błędnych głosowań posłów Kukiz'15, którzy poparli wnioski opozycji o udzielenie informacji m.in. na temat KPO czy programu szczepień). W czwartek rozpocznie się natomiast 37. posiedzenie Sejmu, które będzie stanowić test dla Zjednoczonej Prawicy i dosyć chybotliwej oraz niepewnej „większości” PiS w izbie niższej, którą częściowo zapewnia tej formacji układ z posłami Pawła Kukiza.

Krucha większość PiS w Sejmie

Żeby jednak wyjaśnić te zawiłości, należy spojrzeć na aktualny podział posłów i posłanek w Sejmie. Klub PiS, w którym są , Solidarna Polska i nie w pełni oficjalny koalicjant partii rządzącej, czyli Republikanie, liczy 227 posłów – to oznacza, że PiS po raz kolejny w ciągu kilku miesięcy straciło formalną większość.

126 posłów i posłanek ma klub , 47 – Lewicy, a 24 – KP-PSL. Do tego dochodzi aż pięć kół: Konfederacji (11 członków), Polski 2050 (7 posłów i posłanek), Porozumienia (sześciu członków), Kukiz'15 (czterech), Polskie Sprawy (czterech). Żeby tego było mało, jest czterech posłów niezrzeszonych, z czego dwóm bliżej do opozycji (Ryszard Galla, reprezentujący mniejszość niemiecką w Sejmie, oraz Paweł Zalewski, wykluczony z PO), a dwóm do obozu rządzącego (Zbigniew Ajchler, Łukasz Mejza).

Gdy przełożyć to jeszcze na realną przynależność partyjną niektórych polityków (a bywa to sporą zagadką), Sejm byłby jeszcze bardziej poszatkowany, o czym pisaliśmy na łamach Wprost.pl po tym, jak po raz pierwszy PiS straciło formalną większość. W ciągu dwóch miesięcy zniknęło koło Wybór Polska (zmontowane naprędce przez trójkę „uciekinierów” z PiS – dwoje wróciło do klubu partii, a Zbigniew Girzyński dołączył do koła Polskie Sprawy).

To wszystko oznacza jedno: przy założeniu, że cała opozycja się buntuje, Prawo i Sprawiedliwość musi liczyć na dwóch posłów niezależnych i kilku posłów K'15. Tymczasem z ludźmi jest pewien problem, ponieważ sam lider tego koła niedawno w Polsat News mówił: – W tej chwili z tymi moimi trzema głosami opozycja może przegłosować każdą ustawę.

Możliwe, że Kukiz jest w stanie zapewnić PiS jedynie trzy głosy (łącznie ze swoim), a nie cztery. Jeszcze 11 sierpnia jeden z członków jego koła, , głosował inaczej niż koledzy z K'15, także po głośnej reasumpcji. Tyszka, pytany na Twitterze, czy też „mylił się” podczas głosowań, zapewniał, że głosował dokładnie tak jak chciał.

Jeśli nie uwzględniać Tyszki, to klub PiS razem z Kukiz'15 ma raptem 230 szabel, o jedną za mało. To sprawia, że większość rządząca może opierać się na głosach jednego z dwóch posłów niezrzeszonych. Jak chybotliwa jest to większość, pokazały głosowania z 11 sierpnia, gdy w wyniku – tak twierdzi poseł K'15 Jarosław Sachajko – pomyłki kukizowcy zaczęli głosować razem z opozycją, a PiS przegrywało głosowania.

Czytaj też:
Dlaczego Witek nie wiedziała, co może? „Głosy z sali” jak amunicja dla PiS, tajemnice ze stenogramów

Która formacja mogłaby zastąpić Kukiza? Lista jest krótka

Jest jeszcze jedna kwestia, mianowicie umowa między PiS a kukizowcami. Zgodnie z jej założeniami PiS ma przyjąć kilka projektów Kukiz'15, a w zamian dostaje poparcie. Jednak jak zapowiadał już Paweł Kukiz – jeśli tylko PiS postanowi zrobić inaczej, umowę uznaje za niebyłą. W takim układzie trudno w ogóle przewidzieć, z kim PiS mogłoby się na szybko dogadać, by w ogóle mieć większość w Sejmie: Porozumienie czy Polskie Sprawy mogą w niektórych głosowaniach popierać PiS, zdarzało się to Konfederacji. Oczywiście w takim układzie sprzymierzeńcem Prawa i Sprawiedliwości stają się posłowie i posłanki wstrzymujący się od głosu.

Pierwszy test współpracy PiS z Kukiz'15 nastąpi lada moment, ponieważ tzw. ustawa antykorupcyjna, o którą zabiegał Kukiz, jest już po I czytaniu. Zajmowała się nią Komisja Nadzwyczajna ds. zmian w kodyfikacjach, a podczas najbliższego posiedzenia może dojść do głosowania nad tym projektem. Co istotne: współpraca Kukiza z PiS może obejmować jedynie Sejm (gdzie wspólnie mają większość). Takiej gwarancji nie ma w Senacie (tam większość, także chybotliwą i opartą na niezależnych parlamentarzystach, ma opozycja), choć w razie odrzucenia projektu większość sejmowa może utrącić sprzeciw Senatu.

Czytaj też:
Kukiz zapowiada, że może nie zagłosować razem z PiS. Przypomniał warunki współpracy