Sondaże nie wskazują zwycięzcy, kreślone są schematy koalicji kenijskiej czy jamajskiej. Kto będzie rządził w Niemczech?

Sondaże nie wskazują zwycięzcy, kreślone są schematy koalicji kenijskiej czy jamajskiej. Kto będzie rządził w Niemczech?

Fragment telewizyjnej debaty przedwyborczej. Od lewej: Olaf Scholz, Annalena Baerbock i Armin Laschet
Fragment telewizyjnej debaty przedwyborczej. Od lewej: Olaf Scholz, Annalena Baerbock i Armin Laschet Źródło: YouTube / Galileo
26 września Niemcy wybiorą nowy skład Bundestagu, a choć sondaże dają prowadzenie SPD, to jest ono niewielkie i nie przesądza ostatecznego wyniku wyborów. Rodzą się też pytania o to, jaka koalicja będzie rządzić przez najbliższe cztery lata.

Wybory zaplanowane na niedzielę 26 września w Niemczech jeszcze przed końcowymi rozstrzygnięciami zapisują się do historii. Niezależnie od wyniku, kończą się 16-letnie rządy Angeli Merkel, która zrezygnowała z kandydowania. Tym samym czołową postać tracą rządzący chadecy (CDU/CSU), którzy zaledwie w styczniu 2021 roku zmienili szefa partii.

Wybory do Bundestagu. Ostatnie sondaże przed 26 września

Według najnowszego sondażu, który opublikowała 23 września telewizja ZDF, najbliżej zwycięstwa w niedzielę są socjaldemokraci z SPD. Partię, której kandydatem na kanclerza jest obecny wicekanclerz i minister finansów Olaf Scholz, zamierza poprzeć 25 proc. respondentów. Drudzy są chadecy (CDU/CSU) z 23 proc. poparcia. Na czele CDU stoi od początku roku Armin Laschet (siostrzanej CSU przewodzi natomiast Markus Söder).

Podium zamykają Zieloni (a właściwie Sojusz 90/Zieloni), których wskazało 16,5 proc. respondentów. Kandydatką Zielonych na kanclerza jest Annalena Baerbock.

Ten sondaż przeprowadzono już po trzech publicznych debatach kandydatów CDU/CSU, SPD i Zielonych (ostatnia odbyła się 19 września, na tydzień przed wyborami). W każdej z nich wygrywał – zdaniem widzów – Olaf Scholz. Najpierw wskazało go 36 proc. ankietowanych, po drugiej debacie – 41 proc., a trzeciej – 42 proc. Baerbock dwa razy zajęła drugie miejsce, a Laschet – raz.

W sondażu ZDF uwzględniono jeszcze wynik prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) – 10 proc., liberałów z FDP – 11 proc. i Partię Lewicy (Die Linke) – 6 proc.

W połowie września, w sondażu dla magazynu „Focus”, tak przedstawiało się poparcie dla poszczególnych formacji:

  • 26 proc. – SPD
  • 20 proc. – CDU/CSU
  • 17 proc. – Sojusz 90/Zieloni
  • 12 proc. – AfD
  • 11 proc. – FDP
  • 6 proc. – Die Linke

Ponieważ obydwa sondaże są obarczone marginesem błędu statystycznego rzędu 2,5-3 punktu procentowego, to choć SPD prowadzi, przewaga nad chadekami jest zbyt mała, by jednoznacznie przesądzić, że to socjaldemokraci będą świętować po 26 września. Zwłaszcza że pojawiło się już kilka wariantów dla przyszłego rządu w Berlinie.

Jaka koalicja po wyborach w Niemczech? Jamajska, kenijska...

Aktualnie, od 2013 roku, w Niemczech rządzi tzw. wielka koalicja, w skład której wchodzą CDU, CSU i SPD. Jednocześnie, gdy w RFN media piszą o potencjalnych lub istniejących koalicjach partii, często sięgają po porównania do flag niektórych państw świata, a takie „koalicyjne flagi” powstają po połączeniu kolorów, które przypisane są poszczególnym partiom. Są więc:

  • Czerń – CDU/CSU (bawarska CSU identyfikuje się kolorem niebieskim, ale przyjęło się, by przypisywać im czerń),
  • Czerwień – zarezerwowana dla SPD i Die Linke
  • Zielony – Sojusz 90/Zieloni
  • Żółty – liberałowie z Wolnej Partii Demokratycznej (FDP).

Aktualna, czarno-czerwona koalicja, doczekała się nazwy „wielkiej”, ale przed i po każdych wyborach w Niemczech pojawiały się inne flagi, mające reprezentować potencjalne, rządzące koalicje. Były więc:

  • Koalicja niemiecka (czarny, czerwony, żółty) – składająca się z CDU/CSU, SPD i FDP
  • Koalicja kenijska (czarny, czerwony, zielony) – CDU/CSU, SPD i Zieloni
  • Koalicja jamajska (czarny, zielony, żółty) – CDU/CSU, Zieloni, FDP

W przedwyborczych debatach ze strony kandydata SPD i kandydatki Zielonych padały sugestie, że obydwie formacje chętnie zobaczyłyby chadeków w opozycji. Wtedy trzeba pamiętać też np. o koalicji SPD i Zielonych razem z FDP, a wtedy kolorami koalicji byłyby czerwony, żółty i zielony, a taki zestaw barw na myśl przywodzi flagę Litwy.

W ogóle pojawienie się trzech partii w rządzącej koalicji byłoby dla Niemiec historyczne – nigdy wcześniej władzy nie sprawował taki partyjny triumwirat, wystarczały sojusze dwóch partii.

Programy partii kandydujących w wyborach do Bundestagu

Jeszcze przed wyborami w Niemczech Instytut Zachodni opublikował obszerną analizę, w której zawarł programy opisywanych wcześniej partii politycznych. W ich programach sporo miejsca znalazło się dla spraw klimatu, bo jak wskazuje IZ:

„Wszystkie liczące się partie (z wyjątkiem AfD) w swoich programach dostrzegają konieczność przeprowadzenia daleko idących zmian. Zapowiadana na lata 2021-2030 »dekada modernizacji« ma prowadzić do »neutralności klimatycznej«”.

Wraz z dbałością o klimat idą chęci do przebudowania niemieckiej gospodarki – tak by ta była zeroemisyjna i oparta na nowoczesnych technologiach (w czym ma pomóc jeszcze większy nacisk na badania i innowacje). „W większości przypadków założenia niemieckich partii politycznych dotyczące gospodarki są zbieżne. Różnią się jedynie w szczegółach lub intensywnością propozycji. Wszystkie partie uważają technologie wodorowe za szansę na innowacyjny skok do przodu i uzyskanie przewagi nad konkurentami. Spośród gospodarczych propozycji programowych wyróżnia się FDP, otwarcie krytykująca zbyt daleko idącą ingerencję państwa w gospodarkę podczas pandemii oraz sugerująca szeroko pojętą liberalizację rynku. AfD także proponuje wolnorynkowe rozwiązania, jednakże w programie tej partii niewiele miejsca zajmują sprawy gospodarcze” – czytamy.

Duże różnice w programach występują natomiast wokół innej, ważnej obecnie kwestii, czyli reagowania na kryzys wywołany pandemią . Tu można mówić o podziale na lewicę (Sojusz 90/Zieloni, SPD, Die Linke) i prawicę/wolnościowców (CDU/CSU, FDP i AfD).

Pierwsi dopuszczają dalsze zadłużanie kraju i chcą tak pozyskane pieniądze przeznaczyć na inwestycje. Te trzy partie chcą też podwyższyć podatki dochodowe (tym najbogatszym i najlepiej zarabiającym) czy wprowadzić podatek od majątku. Na drugim biegunie są chadecy, liberałowie i AfD, a tak ich programy podsumowuje Instytut Zachodni:

„Natomiast CDU/CSU, FDP (ale również AfD) są przeciwne podnoszeniu podatków i dalszemu zadłużaniu państwa, stawiając na rozwiązania wolnorynkowe”.

Jak głosuje się w Niemczech?

Jeśli komuś wydaje się, że polski system wyborczy jest skomplikowany, to szybko zmieni zdanie po spojrzeniu na to, jak zorganizowane jest to w Niemczech. Wszystko utrudnia też fakt, że Bundestag nie ma stałej liczby parlamentarzystów (w Polsce jest to jasne, liczy 460 posłów i posłanek). Nie może mieć ich jednak mniej niż 598.

Spośród tych 598 mandatów 299 z nich przydziela się poprzez głosowania na tzw. listach krajowych, które mogą układać jedynie partie (okreslają kolejność kandydatów z listy, którzy otrzymują mandaty do Bundestagu). Aby partia mogła być uwzględniona w podziale tych mandatów, musi zebrać przynajmniej 5 proc. takich głosów. Drugie 299 mandatów przydziela się w jednomandatowych okręgach wyborczych na terenie całych Niemiec (w każdym takim okręgu mieszka około 250 tys. obywateli). Tu sprawa jest prosta – wygrywa najlepszy.

Niemcy i Niemki oddają więc w wyborach dwa głosy: głosują najpierw na jednego z kandydatów ze swojego okręgu (JOW), a potem na tzw. listę krajową. Tyle tylko, że to nie koniec. W Niemczech działa też coś, co w Polsce w ogóle jest nieznane, czyli mandaty wyrównawcze (stąd zmienna liczba mandatów w Bundestagu).

„Przysługują one partiom, które ze względu na słabszy wynik w JOW uzyskałyby w sumie mniej mandatów, niż wynikałoby to z rezultatów głosowania na listy partyjne. System mandatów wyrównawczych polega na tym, że do puli mandatów uzyskanych przez partię „pokrzywdzoną” wynikami w JOW dodaje się mandaty w takiej liczbie, która pozwala tej partii uzyskać liczbę mandatów proporcjonalną do poparcia uzyskanego w głosowaniu na listy partyjne” – czytamy w opracowaniu „Mieszany system wyborczy w państwach Europy Środkowej i Wschodniej” autorstwa dr Dawida Sześciło, opublikowanym przez Fundację Batorego.

Dlatego też w trwającej kadencji Bundestagu zamiast 598 deputowanych jest ich 709 (w kadencji 2013-2017 było ich 631). Ta rosnąca liczba deputowanych doprowadziła do tego, że zasady przyznawania nadwyżkowych mandatów zmieniono już na wybory 2021 roku, a kolejna zmiana nastąpi przed wyborami w 2025 roku.

W tym roku zmiany obejmują mandaty nadwyżkowe, a Instytut Zachodni podsumowuje je tak: „(...) jeśli partia uzyska w całych Niemczech do trzech mandatów nadwyżkowych, to nie będą one rekompensowane innym partiom w postaci mandatów wyrównawczych, podczas gdy mandaty partii, które uzyskają więcej niż trzy mandaty nadwyżkowe, nadal będą rekompensowane innym partiom poprzez dodatkowe mandaty wyrównawcze (ten punkt jest niekorzystny dla CDU/CSU, które najczęściej zyskują najwięcej mandatów nadwyżkowych)”.

Źródło: WPROST.pl