Gęstnieje atmosfera wokół Mejzy. Współpracownik oskarżony o przywłaszczenie 400 tys. złotych

Gęstnieje atmosfera wokół Mejzy. Współpracownik oskarżony o przywłaszczenie 400 tys. złotych

Łukasz Mejza
Łukasz Mejza Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
Wychodzą na jaw kolejne powiązania biznesowe wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Jak ustalił Onet, wspólnik polityka został oskarżony przez prokuraturę o przywłaszczenie sobie 420 tys. zł. Z kolei marszałek województwa lubuskiego zawiadomiła prokuraturę w sprawie innej firmy Mejzy - Future Wolves.

Z ustaleń Onetu wynika, że według Daniel S. pożyczył w listopadzie 2017 r. 420 tys. zł od Adriana W. na rzecz kierowanej przez siebie spółki deweloperskiej „Przedsiębiorstwo Budownictwa Społecznego BIS Sp. z.o.o”. Pieniądze jednak nie wpłynęły na konto, lecz oskarżony je przywłaszczył. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Prokuratura wszczęła też drugie śledztwo w sprawie wyrządzenia tej samej firmie „znacznej szkody w wysokości 383 932,46 zł poprzez nadużycie udzielonych uprawnień i niedopełnienia ciążących obowiązków związanych z prowadzeniem spraw spółki”.

Wspólnik Łukasza Mejzy oskarżony

Daniel S. był też współwłaścicielem spółki Vinci Sport razem z Łukaszem Mejzą i Tomaszem Kozłowskim. Jak zaznacza Onet, informacje te nadal widnieją w Krajowym Rejestrze Sądowym, mimo że Mejza powinien zrzec się większości udziałów i funkcji prezesa w związku z objęciem stanowiska wiceministra sportu. Nie wiadomo, czym firma się zajmuje. Komornik zajął udziały tej spółki w związku z drugim postępowaniem prokuratury. Mejza twierdzi w rozmowie z Onetem, że nie wie, dlaczego do tego doszło. Według Onetu, jednym z poszkodowanych przez Daniela S. jest Tomasz Siemiński, który wpłacił kilkadziesiąt tysięcy złotych na kampanię samorządową Mejzy w 2018 r.

Marszałek województwa zawiadamia prokuraturę ws. firmy Mejzy

Z kolei „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że CBA kontroluje w Agencji Rozwoju Regionalnego dokumentację programu, w ramach którego inna spółka Łukasza Mejzy – Future Wolves, szkoliła kilkadziesiąt firm „z zakresu kompetencji miękkich, relacji w zespole, szeroko rozwiniętej obsługi klienta”. Programy ogłaszał lubuski sejmik wojewódzki, w którym wówczas zasiadał Mejza. Jego spółka zarobiła na tym ponad 960 tys. zł. Cała platforma, na której prowadzono szkolenia, została skasowana. Marszałek lubuska Elżbieta Polak złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

Wiceminister miał tłumaczyć się premierowi

Niejasne powiązania i kontrowersyjne biznesy wiceministra sportu stają się coraz większym kłopotem dla PiS. Część polityków obozu rządzącego domaga się podjęcia wobec Mejzy zdecydowanych kroków. Paweł Kukiz zażądał od Jarosława Kaczyńskiego wyjaśnień, i stwierdził, że jeśli te go nie przekonają, to jego „dalsza współpraca z PiS stanie pod znakiem zapytania”. Z kolei premier oświadczył w południe na konferencji prasowej, że służby sprawdzają wszystkie doniesienia, a ewentualne decyzje zapadłą po zakończeniu postępowania.

Jak nieoficjalnie ustaliła Interia, Mejza miał już rozmawiał z . „Mejza mówił o zamachu na większość rządową. Przekonywał, że jeżeli zrezygnowałby z mandatu poselskiego, poseł Zbigniew Ajchler zrobi to samo, a opozycja zyska większość. Jak sam mówi, padł ofiarą politycznego zlecenia” – przekazało źródło.

Czytaj też:
Sprawa wiceministra sportu dzieli obóz rządzący. Poseł PiS: Pan Mejza to jest złoty człowiek

Źródło: Onet/Gazeta Wyborcza/Interia