Smakowe prezerwatywy zamiast kiełbasy wyborczej. Nietypowy pomysł młodej kandydatki

Smakowe prezerwatywy zamiast kiełbasy wyborczej. Nietypowy pomysł młodej kandydatki

Emilia Skibińska
Emilia Skibińska Źródło:Facebook / Emilia Skibińska
Emilia Skibińska z Lewicy wpadła na pomysł promowania się przy pomocy smakowych prezerwatyw. W rozmowie z „Faktem” wyjaśniała, skąd przyszło jej to do głowy.

Przyciągnięcie uwagi wyborców to dla młodych polityków nie lada wyzwanie. Niektórzy wybierają drogę na skróty i decydują się na kontrowersje. W ten sposób działa na przykład Emilia Skibińska, która kandyduje z list Lewicy. Oprócz ulotek i plakatów wyborczych zdecydowała się na nietypowe gadżety. Podczas spotkań w mieszkańcami swojego okręgu rozdaje... prezerwatywy smakowe, podpisane swoim imieniem i nazwiskiem.

Emilia Skibińska walczy o głosy w nietypowy sposób

— Oprócz ulotki chciałam wręczać gadżet, który przyciągnie młodzież do mojej osoby, ale również do polityki na dłużej, skłoni do zastanowienia się. Efektem burzy mózgów z moimi znajomymi było hasło „Nie pękaj, zagłosuj!” – przyznała w rozmowie z „Faktem”. Od takiego hasła do prezerwatywy już niebezpiecznie blisko.

— Wiele młodych osób bardzo wspiera ideę i nieszablonowy pomysł. Dostałam wiele bardzo pozytywnych odpowiedzi komentarzy po opublikowaniu mojej akcji. Nawet jeśli kogoś oburzył ten pomysł, to nic nie szkodzi. Cieszę się, że przełamuję temat tabu – zapewniała polityczka z nowego pokolenia.

Kandydatka Lewicy wytyka niekonsekwencję

Przedstawicielka Lewicy zwracała też uwagę na hipokryzję części swoich krytyków. — Prezerwatywy możemy spotkać w każdym sklepie, łatwo dostępne. Każdy z nas wie, że to jedna z podstawowych form zabezpieczenia się, a mimo to wciąż boimy się o tym mówić. To normalna rzecz. Jednak kiedy mówi o tym osoba kandydująca do Sejmu, kobieta, to nagle staje się to kontrowersyjne – mówiła.

Czytaj też:
Biedroń wyklucza współpracę: PiS i Konfederację trzeba oddzielić kordonem sanitarnym
Czytaj też:
Żukowska o kryzysie migracyjnym na Lampedusie. „Chcemy relokacji, ale nie do Polski”