Bezpartyjni Samorządowcy namieszają przed wyborami? „Opozycja narażona na straty”

Bezpartyjni Samorządowcy namieszają przed wyborami? „Opozycja narażona na straty”

Konwencja Bezpartyjnych Samorządowców
Konwencja Bezpartyjnych Samorządowców Źródło:PAP / Piotr Nowak
Na pięć tygodni przed wyborami do ogólnopolskiej rywalizacji wkroczył szósty gracz. Bezpartyjni Samorządowcy mają nikłe szanse na wejście do Sejmu, ale mogą napsuć trochę krwi partiom opozycyjnym.

Bezpartyjni Samorządowcy wystartują w zbliżających się jako komitet ogólnopolski. Tym samym zmierzą się z kandydatami „wielkiej piątki”, czyli Prawa i Sprawiedliwości, Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Trzeciej Drogi i Konfederacji we wszystkich 41 okręgach wyborczych. Wystawią też swoich kandydatów w 40 okręgach do Senatu.

Bezpartyjni Samorządowcy chcą do Sejmu

„Jesteśmy ruchem łączącym samorządowców, przedsiębiorców i wszystkich obywateli Polski, którzy chcą Normalnej Polski” – piszą o sobie.

Przedstawiają się jako ugrupowanie, którego ambicją jest przełamanie toczącego się od kilkunastu lat sporu między PiS a PO. Przekonują, że są „czarnym koniem” tych wyborów.

– Ten projekt rozwijał się od kilku lat, było widać, że są dobrze przygotowani pod względem organizacyjnym. Zarejestrowanie list we wszystkich okręgach nie oznacza jednak oczywiście w żadnym wypadku, że Bezpartyjni Samorządowcy stają się faktycznie równorzędnym partnerem dla pozostałych komitetów ogólnopolskich. Pod względem personalnym, finansowym, rozpoznawalności, to jest zupełnie inna historia – mówi w rozmowie z „Wprost” dr Maciej Onasz, politolog z Zespołu Badań Wyborczych Uniwersytetu Łódzkiego.