Tadeusz Cymański poza Sejmem, zabrakło 100 głosów. „Muszę się przeciwstawić smutkowi i ponuractwu”

Tadeusz Cymański poza Sejmem, zabrakło 100 głosów. „Muszę się przeciwstawić smutkowi i ponuractwu”

Tadeusz Cymański
Tadeusz Cymański Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
– Muszę się stanowczo przeciwstawić smutkowi i ponuractwu, a także rozważaniom typu: „co by było, gdyby było?”. W życiu jest coś takiego jak zmienność losu i trzeba to zaakceptować. Z każdej trudnej sytuacji trzeba starać się wyprowadzić jakieś dobro – mówi w wywiadzie dla „Wprost” Tadeusz Cymański.

Magdalena Frindt, „Wprost”: Po sześciu kadencjach w Sejmie kończy się pana przygoda z Wiejską. W mediach pojawiają się nagłówki ze słowem: „sensacja”.

Tadeusz Cymański: Bez przesady. Moim zdaniem można mówić co najwyżej o pewnym zaskoczeniu, może nawet o niespodziance, ale na pewno nie o sensacji. Konkurencja była bardzo duża, miałem na liście kilku naprawdę bardzo mocnych kontrkandydatów. I co prawda nie najgorsze, ale jednak dopiero piąte miejsce na liście. Poza tym w polityce, jak zresztą we wszystkim, trzeba mieć szczęście. A przegrałem naprawdę minimalnie.

Do uzyskania mandatu zabrakło panu równo 100 głosów.

Sześć razy startowałem w wyborach do Sejmu i zawsze z sukcesem. W tych wyborach siódemka nie okazała się dla mnie liczbą szczęśliwą, zaliczam porażkę. Jeżeli tak można powiedzieć – porażkę w dobrym stylu, z bardzo silnym, doświadczonym konkurentem, wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego Jarosławem Sellinem. Gratuluję mu zdobycia mandatu.

Nie ma w panu negatywnych emocji?