Eksperci alarmują, że będzie można zakłócić jego działanie, używając urządzeń wartych zaledwie 1 tys. zł. To skutek wyboru technologii przez Straż Graniczną, która zamiast zapewnić bezpieczną transmisję danych, chce połączyć radary z ośrodkami nadzoru za pomocą łączy radiowych działających w pasmach ogólnodostępnych (tzw. nielicencjonowanych).
Zdaniem specjalistów to poroniony pomysł. Takie systemy powinny działać na pasmach dzierżawionych, bo inaczej będą podatne na zakłócenia, w tym świadomie spowodowane np. przez przemytnika albo radioamatora żartownisia.
Problem jest poważny - w grudniu Bruksela ma ocenić stan przygotowania Polski do wejścia do systemu Schengen, co umożliwi zniesienie dla naszych obywateli kontroli granicznych wewnątrz Unii Europejskiej.
Budowa systemu ochrony granicy morskiej przebiega z opóźnieniami i w atmosferze skandali. Projekt oparto na łączach radiowych ogólnodostępnych. Eksperci ze specjalistycznych firm czy instytutów naukowych nie mają wątpliwości, że to błąd - podkreśla "Puls Biznesu".
pap, ss