Służby nie musiały ostrzegać Leppera

Służby nie musiały ostrzegać Leppera

Dodano:   /  Zmieniono: 
CBA nie miało obowiązku ostrzegać wicepremiera Andrzeja Leppera o podejrzanych osobnikach w jego otoczeniu - twierdzą byli szefowie służb specjalnych. Problem polega na tym, że nie ma żadnych reguł, kiedy i kogo służby mają uprzedzać przed kontaktami z przestępcami i agentami. Oznacza to, że robią to "po uważaniu", a może nawet łamią przy tym tajemnice państwowe - uważa "Dziennik".

Zdymisjonowany w związku z podejrzeniem korupcji w Ministerstwie Rolnictwa Andrzej Lepper oskarża służby specjalne i ministra koordynatora Zbigniewa Wassermanna, że nie ostrzegli go przed Piotrem Rybą. Ten aresztowany po akcji CBA współpracownik Leppera powoływał się na wicepremiera, obiecując załatwienie odrolnienia ziemi w zamian za 3 miliony złotych.

"Jako ministrowi i wicepremierowi należała mi się zgodnie z konstytucją ochrona. Na tych stanowiskach powinienem mieć pewność, że wokół mnie jest ścisły pierścień chroniący mnie przed ludźmi, którzy chcą do celów przestępczych wykorzystać np. fakt spotkania ze mną" - mówił Lepper na niedzielnej konferencji w Gdańsku. Szef Samoobrony zapowiedział też, że jego partia złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ministra Wassermanna, bo "prawo zobowiązuje go do zabezpieczenia operacyjnego ministrów".

Rzecznik koordynatora ds. służb specjalnych Krzysztof Łapiński uważa jednak, że Lepper się myli. "Ochrona kontrwywiadowcza nie polega na informowaniu urzędników państwowych o toczonych śledztwach czy działaniach operacyjnych" - tłumaczy. Lepper przypominał natomiast, że wcześniej, w innej sytuacji, Wassermann go ostrzegał: "Kiedy była akcja handlu mięsem i kiedy pewna firma i pewien pan próbował do mnie dotrzeć i wysyłał swoich ludzi do mnie, których nawet przyjąłem w gabinecie - pan Wassermann na ten temat zorganizował spotkanie od razu. I poinformował mnie, że wokół mnie kręci się taki i taki człowiek, który jest w kręgu zainteresowania ABW. Powiedział o tym człowieku wszystko. (...) I to była zapewniona ochrona" - mówił Lepper.

"Dziennik" sprawdził. Wbrew twierdzeniom Leppera - ani CBA, ani żadne inne służby nie miały obowiązku, ani nawet prawa, informować go o swoich operacyjnych ustaleniach na temat jego współpracownika. Dlaczego więc raz Leppera ostrzegano, a raz nie? Okazuje się, że nie ma żadnych przepisów, które określałyby, w jakich okolicznościach politycy mają być przez służby uprzedzani. Efekt - szefowie służb i nadzorujący je ministrowie robią to według własnej oceny - zauważa gazeta.

"Osobiście ostrzegłem kiedyś premiera Józefa Oleksego przed kontaktami z przedstawicielem rosyjskiego wywiadu" - wspomina były szef UOP Gromosław Czempiński. "Jeśli polityk nie zdaje sobie sprawy z prawdziwej roli człowieka, który pojawia się w jego otoczeniu, to powinno się go ostrzec. Ale jeśli dobrze wie, co robi, i świetnie się zna z tym podejrzanym, wszczyna się rozpracowanie" - wyjaśnia. Generał uważa jednak, że powinno się ostrzec przynajmniej raz każdego członka rządu, który ma dostęp do tajemnic, jeśli w jego otoczeniu pojawia się jakiś podejrzany typ.

Także były szef Centralnego Biura Śledczego Adam Rapacki uważa, że należałoby ustalić zasady ostrzegania polityków, bo na razie panuje wolna amerykanka. "Premiera czy prezydenta BOR i ABW czasem informują. Inni politycy są jednak poza obiegiem takich wiadomości" - mówi generał i wspomina: "Przestępcę, nad którym pracowaliśmy, spotykaliśmy często na Wiejskiej. Czuł się w Sejmie jak u siebie, a my nie mogliśmy tego posłom powiedzieć, nie łamiąc prawa."

Podobnie, były szef UOP i Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski twierdzi, że w sprawie przekazywania informacji politykom o zagrożeniach nie ma jasnej reguły ani pisemnych instrukcji. "Na pewno CBA nie miało obowiązku informowania Leppera" - podkreśla - bo nie na tym polega ochrona kontrwywiadowcza. Zdaniem Siemiątkowskiego, nie jest też wykluczone, że minister Wassermann, zdradzając Lepperowi informacje o ustaleniach ABW o ludziach ze spółki mięsnej, mógł złamać prawo i ujawnić tajemnicę państwową.

Jest też możliwe, że to Lepper złamał tajemnicę, ujawniając na jednej z konferencji nazwę tej spółki. ABW i minister koordynator tłumaczą, że ochrona kontrwywiadowcza polega m.in. na ostrzeganiu przed szpiegami, a nie uprzedzaniu o przestępcach. Ale to, czy któryś minister lub inny urzędnik zostanie uprzedzony, czy nie o agentach w swoim otoczeniu, też zależy wyłącznie od dobrej woli służb i nadzorujących je polityków - czytamy w "Dzienniku".