Kłopoty z mleczarzami

Kłopoty z mleczarzami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Farmerzy na całym świecie są niezdrowo uzależnieni od państwowej pomocy, ale tylko przedstawiciele przemysłu mleczarskiego z Europy mają taką obsesję na punkcie wprowadzania regulacji, że ledwo zauważają najpoważniejsze od siedemdziesięciu lat spowolnienie gospodarcze, pisze w komentarzu „Economist”.
„Economist" proponuje: „Zaproście na spotkanie przedstawicieli dowolnie wybranych przedsiębiorstw. Na pytanie, czemu gorzej im się powodzi, odpowiedzą krótko: kryzys; lub wyjaśnią: spadek popytu. Farmerzy na całym świecie sa niezdrowo uzależnieni od państwowej pomocy – ale tylko przedstawiciele przemysłu mleczarskiego z Europy mają taką obsesję na punkcie wprowadzania regulacji, że ledwo zauważają najpowazniejsze od siedemdziesięciu lat spowolnienie gospodarcze”.

Są trzy główne punkty w tej debacie: po pierwsze producenci mleka chcą zagwarantowania sztywnych limitów produkcji mleka (mimo że Wspólna Polityka Rolna zakłada ich stopniowe – a w praktyce bardzo powolne – znoszenie). Niektórzy chcą nawet obniżenia już istniejących limitów, co miałoby zmniejszyć podaż mleka i wywindować ceny. Jeszcze inni zwracają się przeciw supermarketom, które w ich mniemaniu spekulują cenami produktów mlecznych. W rzeczywistości ceny mleka spadły nie ze względu na spekulację czy złą politykę UE, tylko przez sytuację na rynku: produkcja spadła w zeszłym roku o 0,9% w wyniku spowolnienia i nie wykorzystano 4% przyznanych limitów, pisze gazeta.

Według „Economist" europejscy politycy i prasa ulegli jednak kaprysom rolników i ich „argumentom” do których należą demonstracje, listy do Komisji Europejskiej i palenie opon na ulicach Brukseli. Farmerskie lobby European Milk Board próbuje przeforsować natychmiastowe ograniczenie produkcji o 5%: poprzez wprowadzenie kwot lub płacenie rolnikom za dobrowolną rezygnację z produkcji. Jest to rozwiązanie kuszące swoją prostotą, a europejscy producenci mleka są faktycznie w trudnej sytuacji: cena nieprzetworzonego mleka spadła od 2007 r. o połowę, w wielu gospodarstwach – poniżej kosztów produkcji.

Proponowane rozwiązanie nie jest jednak tak proste, jakby się wydawało. Problem w tym, że rekordowo wysokie ceny mleka i produktów rolnych z 2007 r. były wynikiem bańki spowodowanej wieloma czynnikami zewnętrznymi, jak na przykład zwiększenie popytu na rynkach wschodzących (na przykład w Chinach klasa średnia rozsmakowała się wtedy w jogurcie), czy też susza w Australii i w konsekwencji spadek tamtejszej produkcji rolnej, przypomina „Economist".

Pod naciskiem rządów państw członkowskich (których interesy są sprzeczne) coraz częściej pola ustępuje podejście wolnorynkowe. Decydenci przychylają się opinii, że trzeba pomagać producentom w czasie kryzysu. Ale kryzys kiedyś się skończy, a wprowadzone teraz regulacje mogą przynieść, bo zwykle przynoszą, szkodliwe skutki (tak jak regulacje promujące małe sklepiki utrudniają działanie supermarketom). Dlatego, zdaniem „Economist", politycy powinni być odważniejsi i bardziej odpowiedzialni, i powiedzieć rolnikom, że mleko jest dobre dla zdrowia – ale wolny rynek także.

AN