13 grudnia po wiecu w Mediolanie Berlusconi został uderzony w twarz ciężką miniaturką tamtejszej katedry. Doznał m.in. złamania kości nosowej. Po powrocie do Rzymu w poniedziałek Berlusconi dwukrotnie spacerował już po ulicach i rozmawiał z ludźmi, pozował do zdjęć i żartował, zaglądał także do sklepów. Towarzyszyła mu wzmocniona w ostatnim czasie ochrona osobista.
Dziennik przypomina, że jeszcze w czasie kuracji premier dał wyraźnie do zrozumienia swym współpracownikom, że nie ma najmniejszego zamiaru, ze względów bezpieczeństwa, zmieniać swych nawyków. Po kolejnym spacerze po Wiecznym Mieście wyjaśnił jednemu z dziennikarzy: "polityka na tym polega, nic się nie zmieniło, będę dalej witać się z panem i obywatelami włoskimi bez żadnego strachu". "Na podstawie licznych dowodów serdeczności, które otrzymałem, sądzę, że Włosi są coraz bardziej bliżej mnie" - stwierdził szef rządu.
pap,