Chiny same chcą wybrać następnego Dalajlamę

Chiny same chcą wybrać następnego Dalajlamę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chiński rząd oświadczył, że zadecyduje o wyborze nowego duchowego przywódcy Tybetu, donosi "Daily Telegraph". Ma to w znaczący sposób osłabić wpływy obecnego Dalajlamy.
Zgodnie z tybetańską tradycją, najwyżsi rangą buddyjscy kapłani poszukują nowego wcielenia Dalajlamy po jego śmierci. Jednak obecny Dalajlama dał do zrozumienia, iż jego następca może znajdować się poza granicami Chin oraz że on sam może go wyznaczyć i przygotować do tej doniosłej roli. Niewykluczone jest także, że jest on ostatnią osobą noszącą ten tytuł. Chiński rząd zignorował te sugestie i zapowiedział, że dopiero po śmierci obecnego dalajlamy zostanie wybrany jego następca.

Gubernator Tybetu Padma Choling oświadczył publicznie, że Czternasty Dalajlama nie ma prawa decydować o tym, kto przejmie w przyszłości jego rolę. Choling dodał również, że Tybet może mieć nawet dwóch duchowych przywódców: jeden zostałby wybrany przez buddyjskich mnichów – drugi – przez chiński rząd.

Aby wyłonić nowych buddyjskich dostojników, losuje się ich imiona ze złotej urny - w ten sposób partia wybrała własnego Panczenlamę, zaraz po Dalajlamie najważniejszą osobę w tybetańskiej hierarchii religijnej. Decyzja rządu nie została zaakceptowana przez większość Tybetańczyków, chociaż władze ogłosiły w mediach, że nowy Panczenlama cieszy się poparciem i zaufaniem całego Tybetu.

O poprzednim Panczelamie zaginął słuch przed pięcioma laty, wkrótce po jego wyznaczeniu przez Dalajlamę. Zdaniem gubernatora Tybetu, chciał on z własnej woli zostać odsunięty od życia publicznego, jednak za jego zniknięcie powszechnie obarcza się odpowiedzialnością chińskie władze.

MB