Wybory do Parlamentu Europejskiego odbywają się 9 czerwca. Na dwa tygodnie przed nimi „Super Express” zorganizował Debatę Europejską. W studiu pojawili się Patryk Jaki z Prawa i Sprawiedliwości, Ewa Zajączkowska-Hernik z Konfederacji, Andrzej Halicki z Koalicji Obywatelskiej, Robert Biedroń z Lewicy, Michał Kobosko z Trzeciej Drogi oraz Janusz Korwin-Mikke startujący z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców.
Mężczyzna wtargnął na debatę
Zamieszanie wybuchło już na samym początku, kiedy prowadzący Jacek Prusinowski przedstawiał gości. – Dlaczego tu nie ma Polexitu? – zapytał Janusz Korwin-Mikke. – Będzie w ostatniej naszej debacie za tydzień – odpowiedział prowadzący próbując przejść do pytania.
To się jednak nie udało. Do studia wtargnął mężczyzna. – Polexit jest dokładnie takim samym pełnoprawnym uczestnikiem tej debaty! – krzyczał do kamer. – Bardzo się cieszę drodzy państwo, Jakub Perkowski, jestem kandydatem Polexitu z miejsca pierwszego z okręgu nr 1. To jest lista nr 4. Państwo się mnie zupełnie tutaj nie spodziewaliście – kontynuował przedstawianie się.
Nie docierały słowa prowadzącego
Prowadzący próbował uspokoić sytuację i informował, że Polexit jest zaproszony na kolejną debatę. To nie działało. – Wiem, że w kolejnej debacie chcecie państwo wykluczyć inny komitet koalicyjny. Polexit jest dokładnie takim samym pełnoprawnym uczestnikiem tej debaty! – krzyczał dalej Jakub Perkowski.
– Powiedziałem, że to jest debata z udziałem największych komitetów wyborczych, jest pan prezes Korwin-Mikke i będzie też pan. Czy możemy teraz rozpocząć debatę, czy będzie pan nam przeszkadzał? – próbował tłumaczyć prowadzący.
To także na nic się zdało. – Poproszę o mikroport i chętnie będę uczestniczył bez pulpitu. Biorę pełną odpowiedzialność za to, że tu jestem, ponieważ chce, żeby wszyscy widzowie mieli świadomość tego, że istnieje komitet wyborczy Polexit i jest na czwartym miejscu na liście i możecie państwo na niego głosować, ponieważ tylko komitet "Polexit" gwarantuje możliwość zachowania resztek polskiej suwerenności oraz odzyskania rangi Polski w Europie – to jest odbezpieczony pistolet przyłożony do głowy europejskim urzędnikom – krzyczał dalej mężczyzna.
Do Jakuba Perkowskiego nie docierały słowa, że w debacie udział biorą tylko przedstawiciele komitetów parlamentarnych, a „przedstawiciele nieparlamentarnych nie występują w każdej debacie”. Ze studia wyszedł dopiero po kilku minutach.
Czytaj też:
„Jedynki” PiS mają powód do zmartwień? Tego prezes mógł nie przewidziećCzytaj też:
Rodzinne starcie w wyborach do PE. „Zdecydowanie różnią nas poglądy”