Łukaszenka: jesteśmy dobrymi uczniami

Łukaszenka: jesteśmy dobrymi uczniami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka w wywiadzie dla francuskiego "Le Figaro" skrytykował zarówno UE, jak Rosję za to, że popełniają ten sam błąd - próbują realizować na Białorusi własne interesy i nie doceniają niezależności państwa białoruskiego.
Czołowy francuski dziennik opublikował we wtorek całostronicową rozmowę z białoruskim przywódcą, dodając, że jest to pierwsza rozmowa Łukaszenki z  prasą znad Sekwany od 5 lat. Gazeta zaznaczyła na wstępie, że lider Białorusi jest "nazywany przez zachodnie media, >ostatnim dyktatorem Europy<". Pretekstem do wywiadu są nadchodzące wybory prezydenckie na Białorusi 19 grudnia, w których -  jak się oczekuje - zostanie on już po raz czwarty wybrany na ten urząd.

UE błądzi

"Le Figaro" spytał Łukaszenkę, dlaczego - po wcześniejszych oznakach zbliżenia - nastąpiło ostatnio pogorszenie stosunków między UE a Białorusią. - Spytajcie UE, a nie nas - odparł białoruski przywódca. - Robimy wszystko, by mieć normalne stosunki z naszymi sąsiadami. Jesteśmy dobrymi uczniami, gotowymi uczyć się od was wszystkiego, co odpowiada naszym interesom. Ale polityka UE -  która polega na wywieraniu bez przerwy presji na nas, narzucaniu nam warunków, pchania nas do działań, do których nie jesteśmy zdolni - nigdy nie spotka się z naszym przyzwoleniem - podkreślił Łukaszenka. Jego zdaniem, "choć Białoruś leży w centrum Europy, nie jesteśmy jej (UE) priorytetem i jest to poważny błąd". - Jesteśmy bardziej niż zawiedzeni postawą UE - oświadczył.

Sarkozy nie wie, że Białoruś istnieje

Przy okazji rozmowy z francuskimi mediami, zauważył, że chciałby poprawić relacje swojego kraju z Francją, ale że to zależy też od woli Paryża. - Obawiam się, że Nicolas Sarkozy nie wie nawet o istnieniu Białorusi -  powiedział. W rozmowie nie szczędził też krytyki polityce Moskwy wobec Mińska. Zarzucił Kremlowi finansowanie białoruskiej opozycji. Białoruscy politycy opozycyjni - Uładzimir Niaklajeu, Andrej Sannikau - to ludzie, którzy dzisiaj są finansowani przez Rosję - oświadczył. Według niego, "Rosja ma cele wojskowe, polityczne, strategiczne w  naszym kraju". - Ale próbując je realizować, popełnia ten sam błąd co UE. Trzeba docenić istnienie państwa i narodu białoruskiego. Świętą rolą prezydenta jest ochrona ich interesów -  zaznaczył Łukaszenka.

Nie idziemy na wojnę

W jego przekonaniu, planowany Gazociąg Północny, który ma przebiegać dnem Morza Bałtyckiego i omijać Białoruś, "nie jest żadnym problemem" dla Mińska. Łukaszenka wyjaśnił, że Białoruś zawarła z Wenezuelą trzyletni kontrakt na dostawę ropy naftowej -  tranzytem przez Ukrainę. W opinii białoruskiego przywódcy, ten kontrakt z Caracas "stanowi alternatywę" dla wysokich cen gazu proponowanych przez Moskwę. Pytany, czy przygotowuje się na kolejną wojnę gazową z Rosją, Łukaszenka odparł: "Nie szykujemy się na wojnę. Trzeba raczej zapytać o to tych, którzy używają gazu jako broni".

Jeśli zdrowie dopisze...

Łukaszenka oświadczył też: " Europa nie może wierzyć opozycji, kiedy ta ostatnia twierdzi, że trzymam się władzy i nikomu jej nie oddam". Dodał, że "nienawiść, która z niej (opozycji) emanuje, tylko odstraszy wyborców od głosowania na nią". - Chcę, aby Europa wiedziała, że jeśli Łukaszenka zostanie wybrany (na czwartą kadencję), to będzie wybrany przez naród - dodał. Pytany przez "Le Figaro", czy, będąc już u władzy 17 lat, zamierza rządzić jako "dożywotni prezydent", odpowiedział: "Nigdy o tym nie myślałem i nie wiem, jak długo będę żył. Ale jeśli prawo na to pozwala i człowiek jest zdrowy, a naród go  popiera, to całkowicie możliwe. Liczy się pragnienie mojego narodu".

PAP