10 kwietnia: zadanie ważniejsze niż bezpieczeństwo

10 kwietnia: zadanie ważniejsze niż bezpieczeństwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
W samolocie najważniejszy jest kapitan. W przypadku lotu do Smoleńska zwyciężyła reguła z czasów Układu Warszawskiego, że przełożony ma zawsze rację. Jej ofiarą padli i Polacy, i Rosjanie - mówi w rozmowie z "Polską The Times" pilot płk. Piotr Łukaszewicz.
- Na pewno były problemy z przepływem informacji między stroną polską a rosyjską - widać to było choćby po tym, w jaki sposób na Okęcie docierały informacje o pogodzie w Smoleńsku. W rzeczywistości procedury obowiązujące na rosyjskich lotniskach wojskowych są w Polsce znane. W czasach gdy istniał Układ Warszawski, na wszystkich lotniskach tego paktu obowiązywały radzieckie procedury. W naszym kraju uległy one zmianie po tym, jak układ się rozpadł - ale w Rosji mogły się zmienić tylko w minimalnym stopniu - mówi rozmówca gazety.

Zdaniem płk. Łukaszewicza w przypadku katastrofy decydująca okazała się inna kwestia: zadanie. - Wyraźnie widać było, że wszyscy, począwszy od dysponentów, poprzez planistów, na załodze i jej przełożonych skończywszy, mieli świadomość, jak ważne jest wykonanie tego zadania. Ta świadomość przysłoniła nie tylko wymogi proceduralne, ale w pewnym momencie wręcz uniemożliwiła podejmowanie racjonalnych decyzji. Wykonanie zadania stanęło ponad bezpieczeństwem lotu - uważa pilot płk. Łukaszewicz.