Syn Anny Walentynowicz, Janusz, uważa, że raport powinien być bezwzględnie pokazany najpierw rodzinom, aby zabezpieczyć się przed niespodziankami typu "pijany generał w kokpicie kazał lądować" lub napisaniem czegoś, co byłoby kolejnym jawnym nadużyciem. - I to nie pełnomocnicy powinni o to zabiegać, lecz rząd powinien o to po prostu zadbać i z szacunku dla rodzin tej katastrofy powinien sam wpaść na ten pomysł. Przykro mi, że tak się niestety nie stało, ale taki mamy obecnie rząd – mówi.
Także Andrzej Melak ma pretensje do rządu. - Ciągłe lekceważenie i dokuczanie nam ze strony władz oraz brak rzetelnych informacji powoduje, że znajdujemy się w straszliwym stresie - skarży się Melak i zapowiada, że Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010 wystąpi do szefa rządu z podobnym wnioskiem jak ten mec. Hambury.