Studenci chcą ustąpienia ministra oświaty

Studenci chcą ustąpienia ministra oświaty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do niewielkiej potyczki między milicją a studentami doszło w piątek w centrum Kijowa, gdzie młodzież domagała się ustąpienia znanego z antyukraińskich poglądów ministra oświaty Dmytra Tabacznyka.
Starcie było wynikiem działań oddziału specjalnego milicji "Berkut", który zablokował marsz studentów, zamierzających donieść swe postulaty uczestnikom odbywającego się w stolicy Ukrainy zjazdu ministrów oświaty państw europejskich. Dzień wcześniej, na tym samym zjeździe, studentka jednej z kijowskich uczelni publicznie uderzyła Tabacznyka bukietem kwiatów w twarz. Jak później oświadczyła, był to wyraz niezadowolenia z działalności ministra.

Około stu studentów zebrało się w piątek przed południem w centrum Kijowa z zamiarem przemaszerowania przed siedzibę tzw. klubu Rady Ministrów, gdzie obradowali szefowie europejskich resortów oświaty. Naprzeciw młodzieży stanęli funkcjonariusze "Berkuta", którzy zagrodzili jej drogę. Milicja otoczyła studentów ścisłym kordonem, z którego nikt nie mógł wyjść. Podejmowane przez protestujących próby wyrwania się z okrążenia kończyły się niepowodzeniem. Młodzi ludzie stali ściśnięci w takim kole około półtorej godziny. Milicja tłumaczyła, że studenci nie mają pozwolenia na swoją akcję.

"Rzeczywiście sąd wydał zakaz prowadzenia protestów, lecz wydał go tylko dlatego, że w Kijowie zebrali się europejscy ministrowie. Taka praktyka to u nas normalka. Władze chcą dobrze wypadać przed gośćmi zza granicy, mimo tego, że w kraju dzieje się źle. Milicja jednak nie ma racji, bo zakaz sądowy został wydany zupełnie innym organizacjom, niż te, które się tu zebrały" - powiedział studencki aktywista Mychajło Łybid. Studenci wyrwali się z milicyjnego kordonu dopiero wówczas, gdy na miejscu zjawili się deputowani parlamentarnej opozycji. Ich mediacje doprowadziły do tego, że młodzieży pozwolono na marsz, jednak nie dotarł on do wcześniej zaplanowanego celu, lecz zatrzymał się z dala od miejsca, gdzie odbywał się zjazd ministrów oświaty.

Minister Tabacznyk, którego dymisji domagają się studenci, jest ze względu na swe poglądy często nazywany "ukrainożercą". Dzięki swym wypowiedziom uważany jest za przeciwnika ukraińskiej państwowości. Twierdził m.in., że za jedność terytorialną Ukraińcy powinni dziękować szefom dyplomacji stalinowskiego ZSRR i hitlerowskich Niemiec, Wiaczesławowi Mołotowowi i Joachimowi von Ribbentropowi.

Tabacznyk zasłynął także opinią, że Ukraińcy z zachodu kraju nie mają nic wspólnego z Ukraińcami ze wschodu. "Jak pokazała Wielka Wojna Ojczyźniana, a następnie rozwój poradzieckiej Ukrainy, mieszkańcy Galicji praktycznie nie mają nic wspólnego z narodem Wielkiej Ukrainy - ani w sensie mentalnym, ani wyznaniowym, ani językowym, ani politycznym" - oceniał niedawno Tabacznyk.

pap