Leopold Unger - przyjaciel, mentor i doradca

Leopold Unger - przyjaciel, mentor i doradca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odszedł niezawodny przyjaciel, mentor i doradca, który podniósł reputację naszego dziennika - tak belgijski dziennik "Le Soir" pożegnał zmarłego we wtorek w Brukseli Leopolda Ungera. Dziennikarz od 40 lat współpracował z "Le Soir" pod pseudonimem Pol Mathil.
"Dziennikarz »Le Soir«, specjalista od Europy Środkowej i  Wschodniej i (...) bloku radzieckiego, Leopold Unger był również wybitnym dziennikarzem w Polsce, kraju, z którego pochodził" - napisał zastępca redaktora naczelnego gazety Jerzy Kuczkiewicz.

Wpływowy dziennik zamieścił w środę na swej stronie internetowej obszerny artykuł poświęcony Ungerowi. "Le Soir" opublikował też przetłumaczone na język francuski fragmenty autobiografii dziennikarza pt. "Intruz", wydanej w Polsce w 2001 roku.

"Leopold, przez polskich przyjaciół nazywany Poldkiem, a przez nas w  +Le Soir+ Polem, był dla pokoleń swoich kolegów i szefów przyjacielem, mentorem i doradcą o niezawodnej lojalności. Będzie nam go bardzo brakowało, podobnie jak jego wkładu intelektualnego i dziennikarskiego w  (pracę) +Le Soir+, którymi przyczynił się do podniesienia rangi naszego dziennika w Belgii i za granicą" - podkreślił Kuczkiewicz.

Leopold Unger zmarł we wtorek w Brukseli w wieku 89 lat po ciężkiej chorobie.

Od 1969 roku żył na emigracji w Belgii, gdzie pod pseudonimem Pol Mathil (skrót od imion jego i jego małżonki) w dzienniku "Le Soir", jednej z najważniejszych belgijskich gazet, pisał komentarze i opinie na  temat polityki zagranicznej, a zwłaszcza Europy Wschodniej.

Od początku lat 70. Unger był też stałym współpracownikiem paryskiej "Kultury". Na jej łamach, aż do zamknięcia pisma w 2000 roku, publikował teksty, które złożyły się na cykl "Widziane z Brukseli". Unger pracował także dla Radia Wolna Europa, sekcji polskiej radia BBC oraz dziennika "International Herald Tribune". W ostatnich latach regularnie pisał felietony do "Gazety Wyborczej".

"Przez wszystkie te lata Unger nie przestał być Mathilem, pisząc dla »Le Soir« do ubiegłego sierpnia, kiedy to ukazał się jego ostatni komentarz. Brak sił, by pisać, był dla niego ostatnią próbą, być może najbardziej bolesną dla tego dziennikarza całą duszą" - zaznaczył Kuczkiewicz. "Nasz kolega i przyjaciel był zafascynowany (...) światem, w  którym wszystko go interesowało i którego - często nieczytelnego -  znaczenia nie przestawał odkrywać (...). Oddychał powietrzem tego świata" - napisał Kuczkiewicz.

Jego zdaniem "Le Soir" zapewnił Ungerowi nie tylko "ponowne rozpoczęcie kariery zawodowej po wydaleniu z Polski (na fali antysemickiej nagonki w PRL pod koniec lat 60. - red.)", ale także "bazę" oraz "niezastąpioną przestrzeń wolności: wartości, którą (Unger) cenił nade wszystko i która była równoznaczna z olbrzymim szacunkiem, jaki żywił wobec kolegów".

Unger urodził się 12 sierpnia 1922 roku we Lwowie. Drugą wojnę światową przeżył w Rumunii. Od 1948 roku aż do emigracji w 1969 roku mieszkał w Warszawie, gdzie przez 19 lat pracował dla "Życia Warszawy". Jako korespondent "ŻW" i Polskiej Agencji Prasowej Unger znalazł się na  Kubie w czasie tzw. kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Został zwolniony z  "Życia Warszawy" w 1967 roku na fali antysemickiej kampanii ówczesnych władz. Dwa lata później zdecydował się na wyjazd wraz z rodziną do  Belgii, gdzie rozpoczął karierę od nowa.

PAP