Polacy udają, że mistrzostwa organizują sami

Polacy udają, że mistrzostwa organizują sami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Turniej Euro-2012 będzie wyprawą odkrywczą dla Europy - ocenia niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Na trzy tygodnie europejskie punkty odniesienia przesuną się na wschód, wraz z dziesiątkami tysięcy ludzi. Najwyższy na to czas - pisze gazeta.

"Cztery lata temu Europa umówiła się w klubie wellness w Austrii i  Szwajcarii. Między Wiedniem a Bazyleą można było szybować w te i we wte pociągiem Eurocity, wygodnie i zgodnie z rozkładem jazdy. Tak wyglądały poprzednie mistrzostwa Europy. Tym razem będzie mniej wygodnie i mniej swojsko. Ten, kto wybierze się w drogę, dotrze do miejsc, o których wcześniej nigdy nie słyszał. Często będzie posuwał się naprzód pojękując i podskakując (gdy na przykład wagon w Przemyślu będzie przestawiany na  szersze ukraińskie tory). Ale mimo pojękiwania i podskakiwania ta  piłkarska podróż umożliwi spotkania, które rozszerzą horyzonty" - ocenia niemiecka gazeta.

Autor komentarza zastanawia się jednak, w jaki sposób wielkie wydarzenie sportowe może zbliżyć do siebie Europejczyków, skoro nawet jego gospodarze "są bardziej różni, niż zjednoczeni". "W Polsce, kraju członkowskim UE, udaje się, jakby dalej na wschodzie odbywały się przypadkowo drugie mistrzostwa Europy, z którymi jednak nie ma się nic wspólnego" - pisze dziennik.

"To na pewno nie odpowiada duchowi takich podwójnych imprez. Zapewne również w Polsce byłoby wiele do napisania o skorumpowanych patriarchach futbolu, chuliganach i złamanych obietnicach. Jednak w Polsce nie ma  oligarchów, którzy nie tylko przenikają do struktur państwa, ale je de facto opanowują (i od dawna świetnie zarabiają na sportowej imprezie). Nie ma biznesmenów, którzy kokietują tym, że oczywiście przechytrzą przyjeżdżających na ME kibiców (bo Ukraina ma pecha i nie jest też praworządnym państwem). I nie ma przywódcy, który zrobił ze swojej rywalki więźnia politycznego" - pisze "SZ".

Autor komentarza ocenia, że postępowanie władz Ukrainy wobec skazanej na siedem lat wiezienia byłej premier Julii Tymoszenko pokazuje zbyt wyraźnie, że "piłkarskie party, oszustwa i polityczna samowola jakoś wzajemnie rozumieją się w czasie tych mistrzostw (...) Milczenie i  odwracanie wzroku należą do sportowego biznesu. Być może niektórzy wrócą z tej podróży na Ukrainę z odkryciem, że sam futbol wcale tak bardzo nie różni się od kontrowersyjnego gospodarza europejskiego festiwalu piłkarskiego" - ocenia "SZ".