Hrabianka w służbie UOPu

Hrabianka w służbie UOPu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anastazja P., czyli Marzena Domaros, wraca na scenę. Wraca, bo wypadła z... szafy płk. Lesiaka - pisze "Super Express" w tekście "Hrabianka w służbie UOPu". Z odtajnionych dokumentów, które gromadził płk Jan Lesiak wynika, że jego oficerowie doskonale ją znali. On sam twierdzi, że spotkał się z nią tylko raz - jesienią 1992 roku w warszawskiej restauracji "Mozaika". - Dobrze, że miałem przy sobie sporo pieniędzy, bo zamówiła sobie tak drogi koniak, że kieszeń pękała. Rachunek za to spotkanie mógł być w mojej szafie - powiedział "Super Expressowi" płk Lesiak. W tej szafie odkryto m.in. rachunki, które opłacał Domaros Urząd Ochrony Państwa. Jak twierdzi Zbigniew Siemiątkowski, który w roku 1997 ujawnił aferę z szafą Lesiaka, widział m.in. rachunki za garderobę, dokumenty świadczące, że Domaros mieszkała w lokalu konspiracyjnym UOP. Były też dokumenty mówiące o tym, że jeden z oficerów UOP służył jej za ochroniarza i kierowcę. A działo się to przed publikacja jej pamiętników. Sama Domaros mieszkała na przełomie lat 1992-93 w mieszkaniu byłego esbeka Piotra Żyłki, nic za to nie płacąc. Poznała wtedy innego kolegę Lesiaka - oficera UOP W.F. Zamieszkała u niego. Ten zabiegał, by poznała go z różnymi politykami. "Poznałam go z moją przyjaciółką Ewą Spychalską. Byliśmy u niej na kolacji (...)", "(...) Poznałam też F. z Jackiem Żochowskim (...)", "F. niektórych moich przyjaciół szantażował. Wiem, że szantażował Ewę Spychalską. Żądał, aby go wprowadziła do Sejmu i umożliwiła kontakty z politykami" - zeznawała w 2001 roku w prokuraturze Domaros.