Sprawa Przemyka ukryta w milicyjnych archiwach

Sprawa Przemyka ukryta w milicyjnych archiwach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nieznane sądowi zdjęcia z 1983 r. ze śledztwa o śmiertelne pobicie Grzegorza Przemyka są w aktach IPN - ustaliła "Gazeta Wyborcza". Jest ich aż 87. Mogą zmienić bieg procesu. - Każdy najdrobniejszy nowy dokument w tej sprawie jest ważny. Jeżeli to zdjęcia zrobione przez ówczesne służby, to na pewno są na nich osoby, które brały udział w zajściu w komisariacie. Trzeba to wszystko posprawdzać - mówi prok. Maria Grabska-Taczanowska, która od 1998 do maja 2006 r. oskarżała w tej sprawie przed sądem. 12 tajemniczych zdjęć z - jak podejrzewała - "nieformalnej wizji lokalnej" w komisariacie przyniosła sądowi mec. Ewa Milewska- Celińska, pełnomocnik ojca nieżyjącego Grzegorza, Leopolda Przemyka. Na zdjęciach był oskarżony dziś Ireneusz K. - Odnalazłam je, przygotowując się do końcowej mowy w procesie. Nie wiem, kto mi je przyniósł i kiedy - mówiła adwokat przed tygodniem. Kto je wykonał i po co? Dlaczego przez 23 lata nie trafiły do akt sprawy? Mec. Milewska-Celińska nie miała wątpliwości, że zdjęcia są dowodem na "przygotowanie" milicjantów do zeznań w śledztwie i w procesie. Przygotowanie, które miało ukryć prawdę o jednej z najgłośniejszych zbrodni komunistycznego aparatu władzy. Na pytanie, czy złamano prawo, bo zdjęcia świadczyć mogą o przygotowaniu do zeznań milicjantów, prok. Jolanta Kusa z IPN nie odpowiada wprost. - Wyjaśnimy w naszym śledztwie, czy te czynności przekraczały ramy postępowania wyjaśniającego, czy dublowały czynności prokuratury - odpowiada. W środę sąd podejmie decyzję - co dalej ze zdjęciami. Prawdopodobnie zażąda akt z IPN, będzie chciał wezwać na świadków znajdujące się na zdjęciach osoby, może zrobić konfrontację - czytamy w tekście "Sprawa Przemyka ukryta w milicyjnych archiwach".