Świadkowe twierdzili, że ofiar może być wiele, ponieważ w proteście brało udział mnóstwo osób. CNN informuje, że rządząca partia starała się kontrolować festiwal religijny i użyła go do własnych interesów politycznych. Ludzie, którzy brali udział w wydarzeniu nie chcieli słuchać przemówień i zaczęli protestować. W kierunku demonstrujących ogień otworzyli funkcjonariusze sił bezpieczeństwa. Policja użyła gazu łzawiącego i oddawała strzały ostrzegawcze. Ludzie zaczęli uciekać i wybuchła panika. Potwierdzono śmierć 52 osób. Władze odpierają jednak zarzuty i przekonują, że na ciałach ofiar nie ma śladów po kulach, a ludzie ginęli w wyniku stratowania przez tłum.
Przypomnijmy, w sierpniu tego roku Amnesty International podawała, że co najmniej 97 osób zginęło, a setki zostało rannych po antyrządowych demonstracjach w Etiopii. Protesty zostały brutalnie stłumione przez siły bezpieczeństwa. Doszło do nich w regionie Oromia w środkowej i zachodniej Etiopii oraz w regionie Amhara na północy. Michelle Kagari, zastępca dyrektora regionalnego biura Amnesty International obejmującego Afrykę wschodnią stwierdziła, że odpowiedź sił bezpieczeństwa była brutalna, ale właśnie takiej się spodziewano. – Przestępstwa te muszą być szybko, bezstronnie i skutecznie badane. Wszystkie osoby podejrzane o popełnienie przestępstwa powinny być doprowadzone przed wymiar sprawiedliwości – przekonywała.
W stolicy Etiopii oraz w jej okolicach dochodzi do protestów od około dwóch lat. Ludzie nie zgadzają się z marginalizacją polityczną i gospodarczą. Od końca 2015 roku dziesiątki demonstrantów zostało zabitych w starciach z policją.