W Niemczech trwa obecnie dyskusja na temat tego, jak armia podchodzi do okresu III Rzeszy. Dyskusję wywołały dwa głośne skandale w Bundeswehrze. Najpierw w koszarach w Donaueschingen, w Badenii-Wirtembergii, znaleziono nazistowskie pamiątki i dewocjonalia, m.in. atrapy broni, czy odznaczenia z czasów III Rzeszy. W związku z tym, że nie był to pierwszy taki incydent, szefowa niemieckiego MON zarządziła rewizje we wszystkich budynkach wojskowych.
Sprawa „pamiątek” z III Rzeszy jeszcze nie zdążyła przycichnąć, gdy pojawił się nowy problem: oficer Bundeswehry, Franco A., przez dwa lata miał udawać uchodźcę, a w tym samym czasie planować zamach (wspólnie z dwoma innymi wojskowymi). Cała trójka miała mieć związki z neonazizmem i planować zamach w taki sposób, by Niemcy byli przekonani, że stoją za nim muzułmańscy imigranci. Wtedy także interweniowała minister obrony narodowej Ursula von der Leyen, która zapowiedziała walkę o „dobre imię Bundeswehry” i reformę armii (zmieniane będą np. nazwy koszar, które dotychczas nosiły nazwiska dowódców Wehrmachtu).
Steinbach przeciwko reformie
Te wydarzenia nie umknęły Erice Steinbach, w przeszłości przewodniczącej niemieckiego Związku Wypędzonych, a obecnie bezpartyjnej posłance do Bundestagu. Steinbach zaapelowała na Twitterze, by ludzie „postowali stare zdjęcia swoich krewnych w mundurach Wehrmachtu”, a sama zamieściła zdjęcie swojego ojca w umundurowaniu z czasów III Rzeszy (służył w Luftwaffe).
Jak opisuje Deutsche Welle, Steinbach skrytykowała też brak poszanowania Bundeswehry dla tradycji Wehrmachtu. Wcześniej zatweetowała też, że „Niemcy to dom wariatów”, komentując w ten sposób decyzję o zdjęciu ze ściany jednego z uniwersytetów zdjęcia kanclerza RFN Helmuta Schmidta w mundurze RFN.