Od początku rządów Rodrigo Duterte Filipiny oddalają się od Stanów Zjednoczonych, ciążąc ku Chinom i Rosji. To właśnie z tego kierunku spodziewają się nowych inwestycji. W celu pozyskania nowych środków Duterte gotów jest zaryzykować nawet odwieczny sojusz militarny z USA.
Jak zdradzał prezydent Filipin tuż przed wyjazdem, do Rosji udaje się m.in. po zakup nowoczesnej broni. Nie kryje, że chciałby pozyskać nowe sposoby zwalczania islamskich bojówek na południu kraju. – Rozglądałem się za bronią, którą mógłbym ich wykończyć (...). Jadę do Rosji. W tym samym celu. Gdyby tylko mogli podzielić się z nami precyzyjnie naprowadzanymi bombami... – mówił Duterte.
Więcej na temat wizyty zdradziła rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Filipin Maria Cleofe Natividad. – Prezydent podzieli się swoimi pomysłami odnośnie zapewnienia pokoju i bezpieczeństwa, zwłaszcza w regionie azjatyckiego Pacyfiku – informowała. – Postrzegamy tę wizytę także jako dowód na silną potrzebę wzmocnienia naszych relacji dwustronnych – ujawniała. – Ta wizyta to dla nas kamień milowy i silny sygnał, że Filipiny poszukują nowych sojuszników i wzmacniają mało tradycyjne partnerstwa, tak jak to z Rosją – mówiła.