Australijczycy nagle pokochali królową Elżbietę

Australijczycy nagle pokochali królową Elżbietę

Królowa Elżbieta
Królowa Elżbieta Źródło: Twitter / Royal Family
Każdy Australijczyk ma prawo do darmowego portretu królowej. Na antypodach zaczęli masowo egzekwować swoje prawo.

W Australii nastąpiła prawdziwa eksplozja sympatii do brytyjskiej monarchini. Nie ma ona jednak nic wspólnego z prawdziwym przywiązaniem do korony. Chodzi raczej o zagranie na nosie systemowi i urzędującym politykom. Okazuje się bowiem, że w Australii obowiązują przepisy, na mocy których każdy obywatel ma prawo do darmowego przydziału symboli tożsamości narodowej. Za takie uznaje się m.in. flagę Australii, nagranie hymnu narodowego czy wizerunki głowy państwa. A tą zgodnie z australijską konstytucją jest brytyjska króla Elżbieta II.

Za dystrybucję tego typu materiałów odpowiedzialni są deputowani do parlamentu. Ich obowiązkiem jest rozsyłanie ich na żądanie każdemu mieszkańcowi okręgu wyborczego. Gdy ten anachroniczny zapis odkrył magazyn Vice w Australii ruszyła lawina listownych i mailowych próśb o portery królowej. Deputowani skarżą się, że są dosłownie zasypywani prośbami o darmowe portrety monarchini, które w Wielkiej Brytanii nawet wierni koronie poddani muszą kupować.

Jest to o tyle zabawne, że miłość do monarchii brytyjskiej nie była nigdy zbyt wielka na antypodach. Przeciwnie, zawsze silne były tam republikańskie nastroje. Nie może to dziwić, bo Australia przez długi czas była kolonia karną, do której Imperium Brytyjskie zsyłało buntowników. W całkiem współczesnych czasach nawet urzędujący politycy australijscy czynili często królowej różne afronty. W 1992 roku premier Paul Keating ośmielił się nawet dotknąć Elżbiety, co było drastycznym naruszeniem etykiety.