Przypomnijmy, Wirtualna Polska przekazała, że chodzi o hurtownię Edeka C+C Grossmarkt, która mieści się na południowych przedmieściach Chociebuża w Niemczech. Miasto to znajduje się niecałe 30 min drogi autem od polsko-niemieckiej granicy. Od czterech miesięcy w hurtowni postanowiono rozdzielić kasy na jedną dla „przeważnie polskich klientów” i trzy dla „przeważnie niemieckich klientów”.
Jeden ze stałych klientów powiedział dziennikarzom, że „polska kasa” jest zazwyczaj bardzo zatłoczona. Kupujący w hurtowni mieli w tej sprawie pisać skargi do jej menadżera. – Teoretycznie Polacy mogą robić zakupy w „niemieckiej kasie”. Jednak jak tylko podchodzi Niemiec, to Polak musi odejść do „swojej kasy” – wyjaśnił. – Raz mieliśmy spięcie z ekspedientką. Powiedzieliśmy, że nam się ta sytuacja bardzo nie podoba. Stwierdziła tylko, że możemy ją pocałować – dodał inny klient.
Interwencja ambasady i tekst „Die Welt”
„Kasa dla Polaków” została już usunięta po licznych publikacjach medialnych i reakcji polskiej ambasady w Berlinie. Na tym jednak nie koniec sprawy Philipp Fritz z „Die Welt” postanowił wytłumaczyć rodakom, dlaczego sprawa tak dotknęła Polaków. Dziennikarz wyjaśnił, że zdanie „Tylko dla Niemców” kojarzy się mieszkańcom kraju nad Wisłą z nazistowską okupacją, kiedy podobne hasło można było znaleźć m.in. na ławkach w parku czy tramwajach.
Fritz cytowany przez Money.pl dodał, że także słowo „Achtung!” dla Niemca jest zwykłym ostrzeżeniem, a „dla Polaka to ostrzeżenie brzmi złowieszczo”. „Władze federalne regularnie podkreślają wagę II wojny światowej – i to, kto ją rozpoczął. Jednak wielu Polaków ma wrażenie, że zwykli Niemcy nie do końca zdają sobie sprawę z rozmiaru krzywd, za które odpowiada III Rzesza” – dodał.
Jak Edeka komentowała sprawę?
Przedstawicielka centrali firmy Edeka pytana przez Wirtualną Polskę o powody wprowadzenia takiego rozwiązania przyznała, że „segregowane kasy faktycznie budzą sporo kontrowersji”. Jeden z klientów uważa, że nie chodzi o żadną dyskryminację, a względy czysto praktyczne. – Do tej Edeki przyjeżdża naprawdę mnóstwo Polaków, którzy robią wielkie domowe zakupy – chemiczne czy żywnościowe. Z kolei Niemcy robią tam raczej drobniejsze zakupy. I denerwowali się, że muszą stać w kolejkach z Polakami. Fakt, bywało, że stał Niemiec z małym koszykiem, a za nim – Polacy kupujący na palety – wyjaśnił.
Czytaj też:
Pacjentka oskarża lekarza o skandaliczne słowa. „Prawie wszyscy się tu przez panią porzygaliśmy”