39-letni Tomohiro Kato popełnił jedno z najbardziej szokujących morderstw w najnowszej historii Japonii. Miał 25 lat, gdy wjechał ciężarówką w tłum pieszych w dzielnicy Akihabara, zabijając trzy osoby. Później dźgał przechodniów sztyletem. Zabił kolejne cztery osoby i zranił dziesięć. Policja zatrzymała mężczyznę na miejscu zbrodni. Kato przyznał się do morderstw. Tuż po zatrzymaniu mówił funkcjonariusz, że „przyjechał do Akihibary, aby zabijać ludzi”.
BBC opisuje, że Kato urodził się w zamożnej rodzinie, ukończył liceum, ale nie zdał egzaminów wstępnych na studia. Później miał trudności z utrzymaniem stałego zatrudnienia. Media opisywały, że skarżył się na ciężką pracę i samotność. W sądzie Kato poczuł wyrzuty sumienia, a czekając na proces napisał nawet do jednego z mężczyzn, którego zranił.
Sąd pozostał nieugięty. Kato został powieszony w areszcie
Jednak tokijski sąd pozostał nieugięty. Kato usłyszał wyrok w 2011 roku. Sąd podkreślał, że jego brutalna zbrodnia nie wskazywała nawet na „odrobinę człowieczeństwa”. Stwierdził też, że czyny mężczyzny „nie pozostawiają miejsca na wyrozumiałość”. Po 11 latach o wykonaniu kary śmierci poinformował japoński minister sprawiedliwości Yoshihisa Furukawa. – Z największą starannością rozpatrzyłem tę sprawę – zapewnił.
Kato został powieszony w areszcie w Tokio. Japonia to jeden z niewielu rozwiniętych krajów, w którym pomimo krytyki ze strony międzynarodowych i lokalnych organizacji nadal stosuje się karę śmierci. W grudniu ubiegłego roku powieszono trzy osoby. Egzekucja Kato była pierwszym wykonanym w tym roku wyrokiem. Jednak w celach śmierci przebywa ponad 100 więźniów.
Czytaj też:
Afront Japonii wobec Putina. Prezydent Rosji nie dostał zaproszenia na ważną uroczystość