Rośnie napięcie na Bałkanach. „Kosowo jest teraz państwem, to nie jest rok 1998”

Rośnie napięcie na Bałkanach. „Kosowo jest teraz państwem, to nie jest rok 1998”

Premier Kosowa Albin Kurti.
Premier Kosowa Albin Kurti. Źródło:Newspix.pl
Premier Kosowa Albin Kurti oskarża Serbię i Rosję o podsycanie napięć etnicznych w północnej części jego kraju. – Nie powinniśmy wykluczać, że ta agresywna polityka Belgradu może przerodzić się w atak na Kosowo – skomentował Kurti.

Kosowo ogłosiło niepodległość od Serbii w 2008 r. Wynosząca ok. 1,8 mln osób populacja tego kraju składa się przede wszystkim z etnicznych Albańczyków (ok. 90 proc.). Jednak na północy Kosowa zamieszkuje ok. 50 tys. etnicznych Serbów, którzy nie uznali odłączenia się od Serbii. Do tej pory używają oni dokumentów i tablic rejestracyjnych wydanych przez serbskie władze.

Kontrowersyjna decyzja władz w Prisztinie

Premier Kosowa Albin Kurti postanowił, że taka sytuacja nie powinna mieć dłużej miejsca i zapowiedział, że od 1 sierpnia kosowscy Serbowie będą mieli dwa miesiące na wymianę dokumentów i tablic rejestracyjnych na nowe, wydane przez władze w Prisztinie.

Ponadto, na granicy wszyscy obywatele Serbii musieliby uzyskać dodatkowy dokument, który uprawniałby ich na wjazd do Kosowa. Identyczną zasadę stosują władze w Belgradzie wobec mieszkańców Kosowa, wjeżdżających do ich kraju. Te plany spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem kosowskich Serbów.

Interwencja USA i UE

Na znak protestu, 31 lipca rozpoczęli oni przy pomocy ciężarówek i ciężkiego sprzętu blokadę dwóch przejść granicznych na granicy kosowsko-serbskiej.

Sytuacja uspokoiła się po tym, jak Kurti – pod naciskiem Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej – zgodził się odroczyć wspomniane plany na 1 września. Niestety, wszystko wskazuje na to, że w dalszej perspektywie ta decyzja niczego nie rozwiązuje.

„Jesteśmy czujni, ale się nie boimy”

W czwartek, 11 sierpnia, premier Kosowa ostrzegł, że napięcia z ludnością serbską na północy kraju mogą ulec eskalacji i przerodzić się w konflikt na dużą skalę. Oskarżył przy tym władze Serbii o podsycanie antagonizmów.

– Nie powinniśmy wykluczać, że ta agresywna polityka Belgradu może przerodzić się w atak na Kosowo w taki czy inny sposób. Jesteśmy czujni, ale się nie boimy. Nie mówię, że zamierzają nas zaatakować w tym tygodniu czy następnym, ale nieodpowiedzialnością byłoby wykluczenie możliwości narastania napięć – powiedział premier Kurti, cytowany za agencją Reutera.

Władze w Belgradzie odrzucają te twierdzenia i oskarżają Prisztinę o deptanie praw mniejszości serbskiej. Warto wspomnieć, że Serbia wciąż nie uznaje niepodległości Kosowa i traktuje je jako integralną część swojego terytorium.

„Jesteśmy znacznie lepiej przygotowani do obrony”

Kurti wysunął również oskarżenia pod adresem Rosji, która jest głównym sojusznikiem Serbii na arenie międzynarodowej, o zaognianie sytuacji. Rosja nie tylko nie uznała niepodległości Kosowa, ale również zawetowała starania tego kraju o członkostwo w Organizacji Narodów Zjednoczonych i innych instytucjach międzynarodowych.

– Mamy swoje instytucje oraz organy bezpieczeństwa i obrony. Kosowo jest teraz państwem, to nie jest rok 1998. Jest rok 2022, więc jesteśmy znacznie lepiej przygotowani do obrony naszej suwerenności, integralności terytorialnej, naszej demokracji, praworządności, konstytucyjności i naszego postępu – dodał Kurti.

W celu deeskalacji konfliktu, na 18 sierpnia zostało zaplanowane spotkanie premiera Kosowa z prezydentem Serbii Aleksandrem Vučiciem.

Czytaj też:
Strzały na granicy Kosowa z Serbią. Rząd zmienia podjętą wcześniej decyzję

Opracował:
Źródło: euractiv.com