Trzyletni Badr Alddin Malahafji przyjechał z rodzicami na wesele do Adany na południu Turcji. W poniedziałek 15 sierpnia jego ojciec postanowił odwiedzić swojego brata. Dziecko nalegało, żeby zabrał je ze sobą, ale zanim dotarli do tureckiej herbaciarni, Badr zasnął.
Nie chcąc go obudzić, 34-letni Sifeddin Malahaji uchylił okno i zaparkował pojazd w cieniu. Kiedy wrócił pół godziny później, syn nie żył. Do tego momentu samochód nie stał już w cieniu, a słońce świeciło prosto na auto. Temperatura na zewnątrz sięgnęła 37 stopni Celsjusza. Ratownicy medyczni nie byli w stanie uratować trzylatka. Zrozpaczony ojciec powiedział: „Niech Bóg nie pozwala nikomu doświadczać tego bólu”. Przyjaciel rodziny potwierdził, że Sifeddin spędził z bratem tylko pół godziny. Jednak już kilka minut w rozgrzanym aucie może doprowadzić do śmierci.
Rodzice Badra złożyli zeznania na policji i zostali zwolnieni. Sekcja zwłok dziecka odbyła się w Instytucie Medycyny Sądowej Adana.
Zostawienie dziecka w aucie „śmiertelnie niebezpieczne”
Według jednej z ankiet przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii 14 procent rodziców zostawiło kiedyś dziecko w samochodzie podczas załatwiania różnych spraw. Nigdy nie powinno do tego dochodzić.
Pod koniec czerwca w Warszawie do policjantów podszedł mężczyzna i powiedział, że w zaparkowanym przed Dworcem Centralnym aucie znajdują się dwaj mali chłopcy. W samochodzie pozamykane były drzwi i okna, a na zewnątrz temperatura powietrza przekraczała w słońcu 40 stopni Celsjusza. Policjanci wybili szybę w drzwiach, otworzyli samochód i wydostali dzieci ze śmiertelnej pułapki.
Czytaj też:
4-latka sama w aucie w Krakowie. Matka nie reagowała na komunikat
