Polityczne trzęsienie ziemi w Wielkiej Brytanii. Posłowie byli zastraszani i przymuszani do głosowania?

Polityczne trzęsienie ziemi w Wielkiej Brytanii. Posłowie byli zastraszani i przymuszani do głosowania?

Liz Truss
Liz Truss Źródło:PAP/EPA
Głosowanie nad gazem łupkowym wstrząsnęło brytyjskim parlamentem. Posłowie partii konserwatywnej mieli być przymuszani do głosowania zgodnie z linią ugrupowania. Mimo to wyłamało się 40 polityków.

Do nietypowych scen doszło podczas środowego głosowania w Izbie Gmin ws. przyszłości gazu łupkowego. Rząd odrzucił wniosek laburzystów stosunkiem 326 do 230, ale ponad 40 posłów konserwatywnych nie poparło rządu Liz Truss. Parlamentarzyści twierdzą, że kierownictwo klubu zastraszało ich i zmuszało do dyscypliny partyjnej – podał The Guardian.

Wśród „buntowników” znalazł się były minister ds. energii Chris Skidmore, który podkreślił, że „jest gotowy ponieść konsekwencje swoich decyzji”, inna była minister Tracey Crouch, czy posłowie William Wragg i Angela Richardson. Z kolei były premier Boris Johnson był nieobecny podczas głosowania. Głosowanie zostało odczytane jako wyrażenie wotum zaufania wobec rządu Truss, jednak dość wyraźnie zaprzeczał temu minister ds. klimatu Graham Stuart.

Chaos w brytyjskim parlamencie. Posłowie byli zastraszani i przymuszani do głosowania?

Krótko po tym głosowaniu poseł Partii Pracy Chris Bryant powiedział podczas jednego z punktów porządku obrad, że widział, jak posłowie konserwatywni byli zastraszani i zmuszani do głosowania przeciwko wnioskowi opozycji. Zażądał również wszczęcia formalnego śledztwa. Doszło do chaosu, a przewodnicząca Izby Gmin Penny Mordaunt była widziana, jak próbowała uspokoić grupę posłanek, które dyskutowały o tym, co się właśnie stało.

Pojawiły się głosy również, że pełniąca funkcję whipa (posła, którego zadaniem jest utrzymywanie dyscypliny wśród kolegów podczas głosowań) Wendy Morton i jej zastępca Craig Whittaker zrezygnowali, ale Downing Street wyjaśniło, że politycy pozostają na swoich stanowiskach. Whittaker miał być widziany, jak mówił swoim kolegom, że jest „cholernie wściekły i ma to w du***”.

Burza w brytyjskiej Izbie Gmin. „Myślę, że to wstyd i hańba”

Doświadczony poseł torysów Charles Walker, który zapowiedział, że nie będzie kandydował podczas następnych wyborów, skomentował, że środowe sceny były „niewybaczalne”. – Myślę, że to wstyd i hańba – powiedział BBC, po czym dodał, że w rządzie zasiadają „beztalencia”. Sekretarz ds. biznesu, energii i strategii przemysłowej Jacob Rees-Mogg nawiązując do wyniku głosowania, przekonywał jednak wszystkich, że „rząd dobrze funkcjonuje”.

Mimo wysiłków Rees-Mogga szeregowi posłowie konserwatywni są wściekli. Posłanka Ruth Edwards skrytykowała władze partii, zarzucając im, że „powinni się wstydzić”. Dodała, że „konserwatywny rząd zawsze będzie miał jej zaufanie, ale dzisiejsze przywództwo poważnie wystawiło je na próbę”. Były lider Partii Pracy Ed Miliband skomentował, że „w normalnych czasach tak idiotyczny pomysł zostałby odrzucony z marszu, ale to nie są normalne czasy”. – Wszyscy wiedzą, że premier odejdzie w ciągu tygodni, jeśli nie dni, godzin – skomentował.

Czytaj też:
Premier Liz Truss pogrąża się w chaosie. Doszło do kolejnej, niespodziewanej zmiany w rządzie
Czytaj też:
Kariera Liz Truss na Downing Street może okazać się niezwykle krótka. Premier walczy o przetrwanie

Źródło: The Guardian