Seria zgonów wpływowych Rosjan na terenie Indii. Tym razem zwłoki znajdowały się kajucie statku

Seria zgonów wpływowych Rosjan na terenie Indii. Tym razem zwłoki znajdowały się kajucie statku

Nabrzeże w porcie Paradip w Indiach. Zdjęcie ilustracyjne
Nabrzeże w porcie Paradip w Indiach. Zdjęcie ilustracyjneŹródło:Shutterstock / Satyaprakash Tarai
W kajucie statku, zakotwiczonego w hinduskim porcie Paradip, odkryto zwłoki Siergieja Milakowa. To już trzeci Rosjanin, który na przestrzeni ostatnich tygodni został znaleziony martwy na terenie Indii.

51-letni Siergiej Milakow był inżynierem okrętowym i pochodził w Murmańska na północnym zachodzie Rosji.

Okoliczności śmierci Milakowa pozostają nieznane

Jak donosi brytyjski portal "Daily Mail", zwłoki Milakowa zostały odnalezione we wtorek, 3 stycznia, ok. godz. 4:30 lokalnego czasu. Znajdowały się w kajucie na statku "MB Aldnah". Milakow był zatrudniony na nim jako główny mechanik.

Jednostka stała zakotwiczona w porcie Paradip na wschodzie Indii. Zatrzymała się tam w trakcie rejsu z Bangladeszu do portu w Bombaju. Lokalne władze poinformowały, że zostało już wszczęte śledztwo ws. śmierci Rosjanina, jednak nie podały żadnych okoliczności.

twitter

Dwóch Rosjan zmarło w hotelu pod koniec grudnia

To już trzeci obywatel Rosji, który w ostatnim czasie został znaleziony martwy na terytorium Indii. Przypomnijmy, że pod koniec grudnia informowaliśmy o śmierci 61-letniego Władimira Bydanowa oraz 65-letniego Pawła Antowa. Obaj zmarli – w odstępie zaledwie kilku dni – w luksusowym hotelu.

Bydanow miał umrzeć z powodu zatrucia alkoholem, zaś Antow na skutek upadku z trzeciego piętra. Jak przekazał konsul generalny Rosji w Indiach, w obu przypadkach nie dopatrzono się „elementów kryminalnych”. Innymi słowy, do zgonów miał nie przyczynić się osoby trzecie.

Warto jednak wspomnieć, że Antow – niegdyś jeden z najbogatszych ludzi w Rosji – napisał w czerwcu nieprzychylny Kremlowi komentarz w mediach społecznościowych. Dotyczył on ostrzelania przez rosyjską armię budynku mieszkalnego w Kijowie. „Niezwykle trudno jest nazwać to inaczej, niż jako terror”. Jego wpis szybko zniknął z sieci i był tłumaczony jako „błąd techniczny”.

Czytaj też:
Ukraińcy stworzyli improwizowaną sieć dowodzenia i kontroli. „Cenna lekcja dla Zachodu”
Czytaj też:
Migranci pod barierą na granicy. Rosjanie skierowali ich do pracy lub nauki w Polsce?

Opracował:
Źródło: dailymail.co.uk