Gorąco w stolicy Mołdawii. Antyrządowa demonstracja prorosyjskiej partii

Gorąco w stolicy Mołdawii. Antyrządowa demonstracja prorosyjskiej partii

Policja w Mołdawii
Policja w Mołdawii Źródło:Wikimedia Commons / Dickelbers
W Kiszyniowie we wtorek 28 lutego rozpoczął się protest, który organizuje prorosyjska partia Szor. Do demonstrantów wysłano policję.

Targana konfliktami wewnętrznymi Mołdawia to jeden z punktów Europy, w którym najmocniej oddziałują prorosyjskie siły. Świadczy o tym nie tylko separatystyczne Naddniestrze, ale też liczebność i wpływy prorosyjskiej partii opozycyjnej Szor. Kraj ten od pewnego czasu wskazywany jest jako jeden z potencjalnych celów ekspansji Władimira Putina. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski otwarcie ostrzegał władze Mołdawii, powołując się na dane wywiadowcze.

Prezydent Mołdawii ostrzegała pred puczem

Prezydent Maia Sandu 13 lutego ostrzegła swoich rodaków przed spodziewanym puczem, inspirowanym przez źródła rosyjskie. – Plan przewidywał sabotaż i brutalne operacje przeszkolonych militarnie osób, przebranych za cywilów. Oprócz tego także ataki na budynki rządowe i wzięcie zakładników. A wszystko to połączone z wykorzystaniem protestów opozycji – mówiła, wskazując na jawnie prorosyjską partię Szor.

Po stronie zdrajców Sandu wymieniła także niektórych kombatantów i kilka osób związanych z biznesmenem Vladimirem Plahotniucem. Ten ostatni to oligarcha, który w 2019 roku wyjechał z kraju. – Celem tych działań jest obalenie porządku konstytucyjnego, zmiana legalnego rządu z Kiszyniowa na nielegalny, który oddałby kraj Rosji, by zatrzymać proces integracji z UE – oświadczyła prezydent. Ostrzegła też obywateli przed atakami informacyjnymi.

Demonstracja w Mołdawii. Policja wysłana do protestujących

W obliczu tych podejrzeń nie dziwi zdecydowana reakcja władz Mołdawii na wtorkowy protest w Kiszyniowie. Do protestujących wysłana została policja. Pretekstem miało być rzekome blokowanie drogi dla karetek pogotowia. Demonstranci zablokowali dwie drogi na północy stolicy, powodując wielokilometrowe korki. Część pojawiła się też w centrum i zmierzała w stronę rządowych budynków, ale została powstrzymana.

Protestujący oskarżają z kolei władze o blokowanie dojazdu autobusom, które przewożą kolejnych demonstrantów, z bardziej oddalonych części kraju. Policja dementuje te informacje.

Opracował:
Źródło: WPROST.pl