Niemcy obstają przy zwrocie dóbr kultury

Niemcy obstają przy zwrocie dóbr kultury

Dodano:   /  Zmieniono: 
W reakcji na stanowisko polskiego MSZ, zgodnie z którym dobra niemieckiej kultury, które znalazły się na terenie Polski w rezultacie II wojny światowej, zostały przejęte na własność przez Państwo Polskie, rząd Niemiec zapowiedział, że będzie nadal zabiegał o ich zwrot i wyraził nadzieję na szybki powrót do konstruktywnych rozmów z Polską.

"Rząd federalny będzie nadal starał się o osiągnięcie postępów w sprawie zwrotu niemieckich dóbr kultury" - oświadczyła w środę anonimowa przedstawicielka niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych, proszona o skomentowanie stanowiska polskiego MSZ.

"Niemieckie MSZ przyjęło (polskie) stanowisko do wiadomości. Niemieckie stanowisko prawne jest znane" - dodała. Wyraziła nadzieję na "możliwie szybki" powrót do konstruktywnych rozmów ze stroną polską.

Na cotygodniowej konferencji prasowej w Berlinie rzecznika rządu oraz rzeczników poszczególnych ministerstw przedstawicielka MSZ Julia Gross potwierdziła przekazane wcześniej stanowisko.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, podkreśliła, że kwestia przemieszczonych w wyniku wojny dóbr kultury jest "bardzo delikatna". Zaznaczyła, że oba kraje nie osiągnęły ostatnio w rozmowach na ten temat żadnych sukcesów. Rzeczniczka wyraziła zadowolenie z zasygnalizowania przez polskie MSZ gotowości do rozmów. "Tak jak polskie MSZ chcielibyśmy kontynuować rozmowy w konstruktywnej atmosferze" - powiedziała. Pytana o to, czy obecnie w rozmowach nastąpiła przerwa, Gross stwierdziła: "Między obydwiema stronami istnieją kontakty, jednak rozmowy te można by z pewnością uczynić bardziej intensywnymi".

W opublikowanym we wtorek oświadczeniu polski resort spraw zagranicznych zaznaczył, że próba formułowania przez Niemcy roszczeń wobec tych dóbr "musi budzić zdziwienie" w świetle ogromnych strat zadanych polskiej kulturze przez niemieckiego okupanta. Jednocześnie MSZ podtrzymało zapewnienie o gotowości władz polskich do podjęcia rozmów w celu rozwiązania problemów dwustronnych w relacjach z Niemcami.

Polskie MSZ zajęło stanowisko w związku z ukazującymi się od połowy lipca publikacjami w niemieckiej prasie dotyczącymi zwrotu dóbr kultury niemieckiej.

W zeszłym tygodniu dziennik "Frankfurter Allegemeine Zeitung" napisał, że Polska nie chce rozmawiać o zwrocie tzw. Berlinki - zbiorów Biblioteki Pruskiej. Zbiory te, wywiezione w czasie wojny z Niemiec, znalazły się po 1945 roku na terytorium Polski.

Polskie MSZ przypomina, że "dzieła sztuki, materiały biblioteczne i archiwalne, a także wszystkie inne obiekty tego rodzaju proweniencji niemieckiej, jakie znalazły się w związku z II wojną światową na terenie Polski zostały na podstawie odpowiednich aktów prawnych przejęte na własność przez Państwo Polskie".

"Stanowią one własność państwową bądź też należą do podmiotów, które legalnie stały się ich właścicielami. Regulacja ta miała charakter ostateczny, a wysuwanie obecnie jakichkolwiek roszczeń o zwrot tych dóbr jest całkowicie bezpodstawne i nie może być uwzględnione" - czytamy w oświadczeniu.

Jak podkreślono w stanowisku ministerstwa, próba formułowania roszczeń wobec tych dóbr, "musi budzić zdziwienie w świetle ogromnych strat zadanych polskiemu dziedzictwu kulturalnemu przez okupanta niemieckiego".

"Polska opinia publiczna wciąż pamięta o wywiezionych dziełach sztuki, spalonych bibliotekach i archiwach, których to strat nigdy nie powetowano, a zgłaszanie w związku z tym roszczeń wobec Polski musi być odbierane jako chęć zatarcia różnicy pomiędzy sprawcą a ofiarą" - napisano w oświadczeniu.

MSZ przypomniało ponadto, że w relacjach polsko-niemieckich pozostały jeszcze do załatwienia m.in. "problemy dotyczące przekazania znajdujących się wciąż w Niemczech materiałów archiwalnych, które w myśl powszechnie obowiązujących zasad prawa międzynarodowego należą się Polsce jako archiwalia wytworzone na jej terytorium".

"Winny się one znajdować w polskich archiwach nie tylko ze względów historycznych, ale także z powodu ich praktycznego znaczenia dla sprawowania bieżących funkcji administracyjnych" - czytamy w oświadczeniu.

MSZ podtrzymało jednocześnie zgłaszane - jak podkreślono - wielokrotnie przez władze polskie zapewnienie o gotowości do podjęcia rozmów mających na celu rozwiązanie problemów dwustronnych. Jednakże - zapisano w stanowisku - "muszą się one odbywać w odpowiedniej atmosferze i przy uwzględnieniu wymogów polskiej racji stanu".

W traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku Polska i Niemcy uzgodniły, że w duchu porozumienia i pojednania będą dążyć do rozwiązania problemów związanych z dobrami kultury i archiwaliami, "poczynając od poszczególnych przypadków".

Oba kraje podjęły rozmowy na ten temat w 1992 roku, jednak prace wspólnej komisji zamarły kilka lat temu.

Główni negocjatorzy obu stron, Wojciech Kowalski i Tono Eitel nie spotkali się od 2005 roku.

Uwe Hartmann z Biura Utraconych Dóbr Kultury zaapelował do obu krajów o powrót do stołu negocjacyjnego.

Zaznaczył, że rozumie rozczarowanie polskich uczestników rozmów. Jego zdaniem, po przedłożeniu przez obie strony w połowie lat 90. list poszukiwanych zabytków władze niemieckie nie wykazały dostatecznej determinacji, by skłonić niemieckie muzea do poszukiwań w swoich zbiorach pochodzących z Polski dzieł sztuki. Zastrzegł, że większość zaginionych dóbr kultury prawdopodobnie zaginęła lub też znajduje się w zbiorach prywatnych. "Nie mamy wówczas możliwości interwencji, możemy jedynie liczyć na dobrą wolę obecnych właścicieli" - wyjaśnił.

Hartmann kieruje istniejącą od 2001 roku w Magdeburgu placówką, która dokumentuje niemieckie straty wojenne w dziedzinie dóbr kultury, a także dzieła zagrabione Żydom w czasach Trzeciej Rzeszy oraz wywiezione z krajów okupowanych przez Niemcy.

W sporze wokół niemieckich dóbr kultury, które w wyniku II wojny światowej znalazły się na terytorium Polski, ma miejsce "eskalacja słów" - pisał w sobotnim wydaniu dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) warszawski korespondent gazety Konrad Schuller.

Schuller przypomina, że niemiecki negocjator w rozmowach o zwrocie przemieszczonych w czasie wojny dóbr kultury Tono Eitel określił rękopisy, dzieła sztuki i samoloty, ewakuowane w czasie wojny w obawie przed nalotami na wschód i przejęte potem przez Polskę mianem "jeńca" i stosuje do nich termin "zdobycz". Polska minister spraw zagranicznych Anna Fotyga odparła, że jest "zaszokowana" taką retoryką - podkreśla Schuller.

ab, pap