W nocy z 25 na 26 lipca, tj. z wtorku na środę, wybuchł pożar na statku Fremantle Highway, który znajdował się na Morzu Północnym u wybrzeży Holandii, ok. 30 km na północ od wyspy Ameland.
Wybuchł akumulator jednego z elektryków?
Długa na 200 m jednostka pływała pod banderą Panamy i została wyczarterowana przez japońskiego armatora K Line. Płynęła z Niemiec do Egiptu. Na jej pokładzie transportowano blisko 4 tys. samochodów, z czego 498 to samochody elektryczne.
W pożarze zginął członek załogi załogi, a pozostałych 22 udało się ewakuować. Dotychczas nie ustalono oficjalnie, co było przyczyną katastrofy. Będzie to zadanie specjalnej komisji.
Jednak jak wynika z ustaleń holenderskich mediów, jako pierwszy zapalił się jeden z samochodów elektrycznych. Najprawdopodobniej wybuchł w nim akumulator.
Podjęta przez holenderskie służby akcja gaśnicza zakończyła się niepowodzeniem, a właściwie została wstrzymana z uwagi na ryzyko zatonięcia statku. Taki scenariusz spowodowałby katastrofę ekologiczną.
Statek zostanie odholowany w głąb morza
W sobotę, 29 lipca, rzecznik Rijkswaterstaat – tj. agencji gospodarki wodnej Holandii – poinformował, że statek zostanie odholowany w ten weekend w głąb Morza Północnego.
– To lepsza pozycja wyjściowa dla firm ratowniczych i straży przybrzeżnej – wyjaśnił rzecznik. Z uwagi na dostateczny spadek temperatury strażakom udało się już w piątek wejść na pokład statku.
Wyznaczenie dokładnego terminu odholowania będzie uzależnione od warunków pogodowych. Fremantle Highway znajduje się obecnie w odległości ok. 23 km na północ od wyspy Terschelling. Został już połączony z niemieckim holownikiem Fairplay 30.
Czytaj też:
Pożary w Grecji zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju. Ewakuowano F-16Czytaj też:
Pożary w Grecji. Czy ze strachu można odwołać wylot na urlop?