Alarm na kampusie Uniwersytetu Karoliny Północnej. Napastnik „groźny i uzbrojony”

Alarm na kampusie Uniwersytetu Karoliny Północnej. Napastnik „groźny i uzbrojony”

Uniwersytet Karoliny Północnej
Uniwersytet Karoliny Północnej Źródło:Wikimedia Commons / Bz3rk
W poniedziałek 28 sierpnia studenci i pracownicy Uniwersytetu Karoliny Północnej otrzymali informację o wyjątkowo niebezpiecznej sytuacji na uczelni. Dziesiątki funkcjonariuszy wkroczyło na teren uczelni, by zabezpieczyć życie i zdrowie znajdujących się tam ludzi.

Policja strzegąca budynków i kampusu Uniwersytetu Karoliny Północnej w Chapel Hill ostrzegła studentów i lokalnych mieszkańców przed „groźnym i uzbrojonym” osobnikiem, który może znajdować się w okolicy uczelni. „Pozostańcie w ukryciu na miejscu. Sytuacja jest rozwojowa. Podejrzany jest na wolności” – brzmiał komunikat rozesłany przez władze uczelni około 14:30 czasu miejscowego.

Strzelec na uniwersytecie w USA

Gubernator Karoliny Północnej Roy Cooper opisywał całe zdarzenie jako „strzelaninę”, kiedy komentował sytuację na Twitterze. Zapewniał, że udostępnił wszystkie stanowe zasoby, potrzebne do schwytania strzelca i ochrony kampusu UNC. Komentować zamieszania nie chciał za to rzecznik Uniwersytetu. Telefonów od dziennikarzy nie odbierali też urzędnicy z Chapel Hill.

W rozmowie z CNN jeden ze świadków tych zdarzeń powiedział, że razem z innymi studentami siedzi zamknięty w swoim budynku na terenie uczelni. Przez okna miał okazję zobaczyć duże ilości uzbrojonych funkcjonariuszy, którzy przeszukiwali cały zagrożony obszar. Policjanci doradzili uczniom, by pozamykali drzwi i okna, a następnie czekali na kolejne wytyczne.

Tłumy policjantów na UNC

Na nagraniach krążących w sieci widać, jak policjanci z widoczną bronią wyprowadzają z budynków kampusu grupy ludzi. Osoby eskortowane przez mundurowych szły w jednej linii z rękami w górze. Wszystko przez podejrzenie, że strzelec mógł wtopić się w tłum, by uniknąć natychmiastowego schwytania.

Na Uniwersytecie Karoliny Północnej studiuje około 32 tys. osób. Liczbę pracowników ocenia się łącznie na 13 tysięcy.

Czytaj też:
Wagnerowcy atakują po powrocie do Rosji. Najemnicy biją, gwałcą i zabijają

Źródło: CNN