Jak informuje Sky News, rodzice małego mieszkańca Sycylii zaskarżyli władze regionu w związku z ograniczeniami wprowadzonymi podczas pandemii koronawirusa. W kwietniu 2020 roku, czyli tuż po wybuchu epidemii i wprowadzeniu lockdownu, ówczesny gubernator Sycylii Nello Musumeci (a obecnie minister do spraw obrony cywilnej i polityki morskiej) wydał rozporządzenie nakazujące mieszkańcom wyspy „bezwzględny pobyt w domu”.
Zgodnie z dokumentem przez pięć dni dzieci nie mogły bawić się na świeżym powietrzu nawet przez własnym domem. Rozporządzenie wydano w następstwie dekretu premiera Giuseppe Conte. Jednak wprowadzone przez władze Sycylii obostrzenia były bardziej restrykcyjne niż w innych częściach kraju. Na przykład w Rzymie zabroniono aktywności pod gołym niebem, ale wyjątki stanowiły wychodzenie, bieganie i zabawy w pobliżu swojego miejsca zamieszkania.
Surowy lockdown. Chłopiec dostanie odszkodowanie
Rozpatrując skargę rodziców 10-letniego chłopca skład orzekający uznał, że wprowadzając tak restrykcyjne obostrzenia, władze nałożyły w rzeczywistości „bezwzględny areszt domowy”. Działanie to za nieumotywowane, a zatem nielegalne. Wskazano, że władze regionalne mogły interweniować pod warunkiem, że istniało faktyczne pogorszenie sytuacji epidemicznej, ale powinny były postępować z zachowaniem „zasad adekwatności i proporcjonalności do faktycznie występującego ryzyka”.
Tymczasem na Sycylii nie odnotowano tak gwałtownego wzrostu liczby zakażeń jak w innych rejonach kraju, a sam Musumeci przyznał, że sytuacja zdrowotna na wyspie była lepsza niż w pozostałej części Włoch.
W piątek poinformowano, że 10-letniemu wówczas chłopcu, którego rodzice złożyli pozew, przyznano odszkodowanie w wysokości po 200 euro za każdy z z pięciu dni spędzonych w zamknięciu, czyli łącznie tysiąc euro.
Czytaj też:
Miasteczko na Sycylii szuka nowych mieszkańców. Chętnym dopłaca do przeprowadzkiCzytaj też:
Pandemia wywróciła zasady handlu. Chiny z najgorszymi danymi od trzech lat