"Efekt Ratzingera", czyli najazd pielgrzymów

"Efekt Ratzingera", czyli najazd pielgrzymów

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
"Efekt Ratzingera" - tak dziennik "Corriere della Sera" nazywa w opublikowanym w piątek artykule zjawisko najazdu pielgrzymów z całego świata na Rzym od początku pontyfikatu Benedykta XVI.

Największa włoska gazeta pisze, że liczba wiernych przybywających obecnie do Wiecznego Miasta wzrosła, w porównaniu z pontyfikatem Jana Pawła II, o 20 procent.

Obecny papież podróżuje po świecie znacznie mniej niż jego poprzednik i dlatego więcej pielgrzymów przyjeżdża zobaczyć go w Rzymie - podkreśla się w artykule. Z watykańskich statystyk wynika, że rocznie w audiencjach generalnych Benedykta XVI udział bierze około 3,3 mln osób - znacznie więcej niż za czasów Jana Pawła II.

Mediolański dziennik zauważa, że kiedy 19 kwietnia 2005 roku kardynał Ratzinger został wybrany na papieża "nikt na niego nie stawiał", gdyż wszyscy myśleli, że nowy biskup Rzymu nigdy nie będzie taki jak Jan Paweł II.

Tymczasem nowy papież "podbił serca wszystkich", nie tylko Niemców - twierdzi gazeta. Według agencji pielgrzymkowej diecezji rzymskiej w zeszłym roku do włoskiej stolicy przyjechało 4,6 mln pielgrzymów. W 2003 roku było ich 2,2 mln.

Ale także teraz trzeba stać w kolejce po to, by pomodlić się przy grobie Jana Pawła II - podkreśla "Corriere della Sera".

Dziennik przytacza słowa szefa wielkiego rzymskiego biura, specjalizującego się w turystyce religijnej: "Kiedy umarł Jan Paweł II, baliśmy się, że nie będziemy już oglądać tłumów wiernych na Placu świętego Piotra. A tymczasem wystarczyło kilka pierwszych przejazdów papamobile z Benedyktem XVI".

Publicysta "Corriere della Sera" Sergio Romano w zamieszczonym na pierwszej stronie komentarzu do tych danych napisał: "Podczas gdy polski papież był współczesnym apostołem, pasterzem stale poszukującym nowych stad, niemiecki papież jest przede wszystkim doktorem Kościoła, wykładowcą niezbywalnych zasad i podniosłego milczenia. Ale stanowczość, z jaką broni ortodoksji i domaga się prymatu katolicyzmu sprawia, że jeszcze bardziej niż jego poprzednik jest człowiekiem chwili obecnej".

pap, ss