Kiedy Benjamin Netanjahu przemawiał przed Kongresem, na ulice Waszyngtonu wyszło tysiące demonstrantów. Media informują, że okolice Kapitolu były najsilniej strzeżone od czasu wydarzeń z 6 stycznia 2021 r., kiedy to zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się do budynku.
Chwilę przed przemówieniem premiera Izraela policja użyła wobec protestujących gazu łzawiącego. Służby tłumaczyły swoją decyzję nabieraniem przez demonstracje „gwałtownego charakteru”.
Propalestyńskie demonstracje w Stanach Zjednoczonych nie są niczym nowym. Od miesięcy Amerykanie protestują przeciwko izraelskiej ofensywie w Gazie, gdzie według danych tamtejszej służby zdrowia od początku wojny zginęło blisko 40 tys. osób, a niemal 2,3 miliona zostało przesiedlonych.
Izraelski premier określił protestujących jako „antyizraelskich”. Zasugerował, że są oni finansowani przez Iran. Nazwał ich „pożytecznymi idiotami” Teheranu.
Premier Izraela przemawiał przed Kongresem
Benjamin Netanjahu przemawiał przed Kongresem po raz czwarty. Czyni go to najczęściej przemawiającym tam zagranicznym przywódcą. Jest to także jego dziesiąte przemówienie w Kapitolu, również rekordowe.
– Znajdujemy się w historycznym momencie, irańska oś terroru zagraża Izraelowi, USA i państwom arabskim. To starcie między barbarzyństwem a cywilizacją, dlatego USA i Izrael muszą być zjednoczone, bo gdy jesteśmy razem, wygrywamy, a oni przegrywają. I wygramy – mówił premier Izraela.
Podczas przemówienia przywódca pochwalił swoje wojska i potępił atak Hamasu, co spotkało się z owacjami Republikanów, na których to zaproszenie pojawił się w Kongresie.
Mniejszy entuzjazm pojawił się po stronie Demokratów. Znaczna ich część nie pojawiła się nawet na sali podczas wystąpienia. Tłumaczyli, że nie czują się komfortowo sprawiając wrażenie, że popierają Netanjahu i jego skrajnie prawicowy rząd.
Najpierw spotkanie z Bidenem i Harris, potem z Trumpem
W Kongresie nie było także ani prezydenta Joe Bidena, ani wiceprezydentki Kamali Harris, która niewykluczone, że już niedługo na stałe zagości w Białym Domu.
Jeśli tak by się stało, to relacje Stanów Zjednoczonych z Izraelem mogłyby ulec pogorszeniu. Choć już teraz Joe Biden opowiada się za zakończeniem wojny, to Kamala Harris niejednokrotnie wydaje się w być tej materii jeszcze bardziej postępowa od swojego przełożonego.
Do spotkania przywódców dojdzie jednak dzień później, w czwartek. Komentatorzy spodziewają się, że strona amerykańska będzie naciskać na zawieszenie broni i uwolnienie zakładników, a izraelski premier starać się będzie o poprawę stosunków.
Ponadto w piątek Benjamin Netanjahu spotka się na Florydzie z Donaldem Trumpem. Będzie to ich pierwsze spotkanie od czasu zakończenia kadencji republikańskiego prezydenta.
Czytaj też:
Rezygnacja Bidena to problem dla Trumpa. Ten sondaż jest dowodemCzytaj też:
Kolejna przepowiednia Simpsonów? Tym razem wskazują na Kamalę Harris