Dyplomaci UE o sytuacji w Irlandii

Dyplomaci UE o sytuacji w Irlandii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szefowie dyplomacji Unii Europejskiej, którzy prowadzili w poniedziałek pierwszą debatę na forum UE po odrzuceniu Traktatu z Lizbony przez Irlandczyków, nie znaleźli odpowiedzi na pytanie, co dalej.
"Dziś nie mamy odpowiedzi. Czy znajdziemy rozwiązanie na szczycie? Nie wiadomo. Musimy dać trochę czasu Irlandczykom" - mówił pytany przez dziennikarzy szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner. Paryż 1 lipca obejmuje przewodnictwo w UE.

Także szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski wyznał, że potrzebny jest czas - "więcej niż kilka dni" - na refleksję. "Głos Irlandczyków w referendum, w którym była dobra frekwencja, jest podstawą nie do pochopnych komentarzy, ale do refleksji i do szacunku dla ich decyzji. Snucie planów na chybcika mogłoby być źle odebrane przez wyborców irlandzkich" - powiedział Sikorski.

[[mm_1]]

Choć na posiedzeniu ministrów zdecydowanie dominowały głosy, że należy kontynuować ratyfikację traktatu, nikt nie odważył się zaproponować wprost, by Irlandia powtórzyła referendum. Aby traktat z Lizbony wszedł w życie, niezbędne jest poparcie wszystkich 27 państw UE.

"Bardzo dużo zależy teraz od samych Irlandczyków. To rządowi Irlandii najłatwiej powiedzieć, czy to decyzja ostateczna" - powiedział Sikorski. Zwrócił jednak uwagę, że znalezienie argumentacji za powtórzeniem plebiscytu w sprawie Traktatu z Lizbony może być trudniejsze niż w przypadku Traktatu z Nicei, który Irlandczycy zaaprobowali dopiero za drugim razem w 2002 roku.

"Referendum (w sprawie Traktatu z Lizbony) miało frekwencję powyżej 50 proc. W poprzednim nieudanym referendum w sprawie Traktatu z Nicei frekwencja wynosiła 30 kilka procent. Można było wtedy mówić, że większość Irlandczyków się nie wypowiedziała" - ocenił Sikorski.

Przyszłe francuskie przewodnictwo w UE wierzy, że ratyfikacja Traktatu z Lizbony zostanie ukończona. "Jest zgoda, żeby nie przerywać procesu ratyfikacji. Postanowiliśmy kontynuować proces z dodatkowym ciężarem, ale z pełnym poszanowaniem wyników referendum" - oświadczył Kouchner.

Dotychczas Traktat z Lizbony zaaprobowało 18 państw - drogą ratyfikacji w narodowych parlamentach, w tym Polska. Nie uczyniły tego jeszcze Hiszpania, Holandia, Czechy, Wielka Brytania, Cypr, Belgia, Włochy, Szwecja.
Wszyscy ministrowie z tych państw, w tym brytyjski minister David Miliband, zapewnili, że ich kraje dokończą proces ratyfikacji. Czyli inaczej niż w 2005 roku, kiedy po odrzuceniu przez Francję eurokonstytucji Londyn natychmiast ogłosił, że dokument jest martwy, i zarzucił ratyfikację.

"Irlandia szanuje decyzję pozostałych krajów, które jeszcze nie ratyfikowały traktatu, by kontynuować proces. Ja mam nadzieję, że Hiszpania ratyfikuje traktat w październiku" - relacjonował dyskusję szef hiszpańskiej dyplomacji Miguel Moratinos.

Wciąż niejasne pozostaje jedynie stanowisko Czech, których prezydent Vaclav Klaus, nie ukrywający swego eurosceptycyzmu, ogłosił śmierć Traktatu z Lizbony.

"Prezydent Czech, z całym szacunkiem dla niego, mówi +nie+ wszystkim traktatom UE. Natomiast rząd opowiedział się za Traktatem z Lizbony. Jestem pewien, że Czechy będą kontynuować ratyfikację" - komentował Moratinos.
Sytuację w Czechach komplikuje fakt, że Senat zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o ocenę zgodności traktatu UE z czeską konstytucją.

"Musimy poczekać na decyzję naszego trybunału" - powiedział czeski minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg. - Odrzucenie Traktatu przez Irlandię zmienia sytuację nie tylko w Czechach, ale w całej Unii" - przyznał. Zapowiedział jednak, że jeśli trybunał wyda pozytywne orzeczenie, rząd zwróci się do parlamentu o ratyfikację Traktatu z Lizbony.

pap, keb