Obama-McCain: ostatnie starcie

Obama-McCain: ostatnie starcie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na Uniwersytecie Hofstra na Long Island koło Nowego Jorku odbędzie się w środę wieczorem czasu lokalnego (w czwartek o 3.00 rano czasu polskiego) trzecia i ostatnia debata telewizyjna kandydatów na prezydenta: Baracka Obamy i Johna McCaina.

Debata ma być poświęcona problemom krajowym i oczekuje się, że zostanie zdominowana przez obecny kryzys gospodarczy. Poprowadzi ją dziennikarz telewizji CBS News, Bob Schieffer, znany z raczej łagodnego traktowania swoich rozmówców. Widownia składać się będzie z 200 studentów uczelni, wybranych w drodze loterii.

Debatę uważa się za jedną z ostatnich szans McCaina na nadrobienie strat, jakie poniósł w minionych tygodniach w wyścigu do Białego Domu. Republikański kandydat ustępuje w sondażach kandydatowi Demokratów o średnio 5-7 punktów procentowych. Najnowszy sondaż "New York Timesa" i telewizji CBS News dał nawet Obamie 14-procentową przewagę.

Obama prowadzi również z McCainem w wielu ważnych stanach, gdzie wynik wyborów może się rozstrzygnąć: Michigan, Minnesocie, Wisconsin, Pensylwanii i  Kolorado. Ostatnio nawet powiększył tam swoja przewagę. W Wirginii i Karolinie Północnej, gdzie od lat wygrywali Republikanie, układ sił wygląda na remisowy. Niezależni i niezdecydowani wyborcy stopniowo przechodzą do obozu Demokratów.

Z sondażu "Wall Street Journal" i innych badań opinii wynika, że Obamie pomógł dobry występ w dwóch poprzednich debatach, który rozproszył wątpliwości, jakie mieli wobec niego Amerykanie z powodu jego niewielkiego doświadczenia i  stażu w Kongresie. Od niespełna 4 lat Obama jest senatorem ze stanu Illinois.

Na jego korzyść działa jednak przede wszystkim obecny kryzys ekonomiczny. Amerykanie od dłuższego czasu bardziej ufają Demokratom w sprawach gospodarki, i  obwiniają republikańską administrację prezydenta George'a W. Busha za kryzys. Przez pierwszych 6 lat Bush rządził mając w dodatku republikańską większość w  Kongresie.

McCain usiłuje się zdystansować od niepopularnego prezydenta, stosując m.in. populistyczną retorykę "zrobienia porządku w Waszyngtonie", a nawet karania nieodpowiedzialnych i nieuczciwych bankierów. Komentatorzy oceniają to jako desperacką próbę zjednania sobie elektoratu.

Z sondażu "New York Timesa" wynika, że w oczach wyborców McCainowi zaszkodziły ataki personalne na Obamę. Republikański senator zarzuca mu ostatnio powiązania z radykalnym lewicowym działaczem Williamem Ayersem, w przeszłości terrorystą. Zarzuca mu też związki z organizacją ACORN, która rejestruje do  wyborów mniejszości rasowe i którą oskarżono o fałszerstwa przy rejestracji.

W rzeczywistości to samo kierownictwo ACORN poinformowało komisje wyborcze o  nieprawidłowościach przy rejestracji. Obama potępił też terrorystyczną działalność Ayersa, która miała miejsce w latach 60. - gdy dzisiejszy kandydat był małym dzieckiem.

Mimo skutków odwrotnych do zamierzonych, sztab McCaina sygnalizował we  wtorek, że kandydat GOP (Partii Republikańskiej) poruszy w debacie sprawę domniemanych powiązań Obamy z Ayersem.

Oczekuje się także, że McCain może w konfrontacji z Obamą użyć argumentu, iż  jego wybór grozi zmonopolizowanie władzy w USA przez Demokratów. Ci ostatni bowiem niemal na pewno utrzymają większość w obu izbach Kongresu, a sondaże wskazują, że nawet tę przewagę powiększą. Ten argument może być w debacie dużo skuteczniejszy.

 

Mimo usilnych starań, Johnowi McCainowi nie udało się zniwelować przewagi Baracka Obamy w wyścigu prezydenckim w czasie ostatniej już debaty telewizyjnej - opinia taka przeważa w amerykańskich mediach.
Obama sprawnie odparowywał jednak ataki. Zdaniem komentatorów, nie przydarzyło mu się ani jedno potknięcie.

"Obama, zepchnięty do defensywy, pozostał spokojny i chłodny, okazując zdolność do przetrwania, nabytą w czasie brutalnej walki o nominację z senator Hillary Clinton. Tego tylko w istocie potrzebował, aby utrzymać w debacie dynamikę kampanii, która mu sprzyja" - napisał "New York Times".

Podobnie ocenia wynik konfrontacji "Washington Post": "Obama był w środę kilkakrotnie zmuszony, by się tłumaczyć. Nie stracił jednak zimnej krwi pod naporem krytyki, ripostując raz za razem argumentami obliczonymi na stępienie ostrza zarzutów McCaina w oczach wyborców, którzy jeszcze wahają się na kogo głosować".

"Był to najlepszy występ McCaina ze wszystkich trzech debat, ale okazał się także przykładem tego, jak Obama wykorzystał okazję do wykazania, że nie tylko posiada wiedzę o problemach, lecz również temperament i zdolność właściwego osądu, których wyborcy oczekują po następcy prezydenta Busha" - czytamy w analizie debaty w waszyngtońskim dzienniku.

Obie gazety zgadzają się, że debata przebiegała po myśli McCaina do pewnego czasu, ale kiedy Obama nie dawał się wyprowadzić z równowagi i zręcznie odpowiadał na jego ataki, republikański senator zaczął okazywać gniew.

Za błąd McCaina uznaje się też ponowne oskarżenie Obamy o powiązania z Williamem Ayersem. Demokratyczny senator wytłumaczył, że dawno potępił terrorystyczną działalność Ayersa sprzed ponad 30 lat i że nie odgrywa on żadnej roli w jego kampanii. Temat ten nie interesuje zresztą specjalnie Amerykanów w sytuacji głębokiego kryzysu gospodarczego.

Wrażenia komentatorów potwierdza pierwszy sondaż, przeprowadzony zaraz po debacie przez CNN/Opinion Research Corp. - 58 procent oglądających słowny pojedynek obu kandydatów wskazało na Obamę jako na zwycięzcę. McCain bardziej podobał się 31 procentom.

W wyniku debaty wzrósł - z 63 do 66 procent - odsetek osób mających pozytywną opinię o Obamie, natomiast notowania McCaina w tej kategorii spadły z 51 do 49 procent.

ND, ab, PAP

Komentarze dla "Wprost"

Dr hab. Bohdan Szklarski – politolog i amerykanista, specjalizuje się w badaniach kultury politycznej i przywództwa politycznego. Wykłada w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW oraz w Collegium Civitas. Autor książki Przywództwo symboliczne: między rządzeniem a reprezentacją. Amerykańska prezydentura końca XX wieku (Warszawa, Instytut Studiów Politycznych PAN, 2006).

„Debaty niczego nie zmieniły. Pierwsza, mająca dać kandydatom miejsce do przedstawienia własnej osoby i programu, zakończyła się remisem – obaj udanie się zaprezentowali. Potem jednak wydarzenia zewnętrzne zaczęły faworyzować Obamę. Żaden z kandydatów nie mógł radykalnie zmienić swojej strategii – Obama nie chciał przygwoździć McCaina, bo tego nie potrzebował i zbyt brutalna kampania mogłaby się obrócić tylko na jego niekorzyść, a McCain nie chciał stracić sympatii wyborców centrowych, co by nastąpiło, jeśli atakowałby rywala poniżej pasa. Dlatego debaty były tak mało spektakularne.

McCain nie ma już raczej szans odwrócenia negatywnego trendu – jedynym sposobem byłoby ujawnienie jakiegoś większego skandalu związanego z osobą Obamy. Gdyby jednak sztab republikanów planował takie zagranie, już dawno by je przeprowadził".

Dr Jacek Czaputowicz – teoretyk stosunków międzynarodowych, były dyrektor Departamentu Strategii i Planowania w MSZ, obecnie dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Wykłada na Uniwersytecie Warszawskim, w Collegium Civitas oraz Szkole Głównej Handlowej.

„Kampania jest zdominowana przez kryzys finansowy, co ma decydujące znaczenie dla opinii publicznej, bo jest to czynnik, który bezpośrednio dotyka społeczeństwo. W związku z tym debaty nie mają takiego znaczenia jak zwykle i kandydaci nie mogą przekonać wyborców samymi słowami, by ci na nich głosowali. Amerykanie oczekują bezpośrednich skutków decyzji politycznych, co stawia w gorszej sytuacji McCaina, który bierze po części odpowiedzialność za rządy republikańskie.

Ważną rolę również odgrywają względy osobowościowe. Obserwatorzy zwracają uwagę, że Obama jest przywódcą młodszym i bardziej charyzmatycznym niż McCain. Kandydat republikanów mimo swojego doświadczenia politycznego i pięknych kart w życiorysie nie ma w sobie cech lidera, które są niezbędne do sprawowania najpotężniejszego urzędu na świecie.

Wynik jest jednak sprawą otwartą. Ponieważ różne sondaże pokazują różne wyniki, trudno jest określić rzeczywistą przewagę Obamy. Zawsze mogą wystąpić nieprzewidziane sytuacje, jakieś gafy, które mogą spowodować zmianę sympatii amerykańskiego elektoratu. McCain ma jeszcze przynajmniej teoretyczne szanse, ale musi walczyć do końca".

mj