Kolejna demonstracja stoczniowców w Brukseli

Kolejna demonstracja stoczniowców w Brukseli

Dodano:   /  Zmieniono: 
W huku petard i syren stoczniowcy ze Szczecina i Gdyni protestowali przed siedzibą Komisji Europejskiej w Brukseli przeciwko jej propozycjom przekształceń i likwidacji tych dwóch stoczni.

Stoczniowcy podpalili stos opon; w powietrzu wokół Ronda Roberta Schumana, przy którym jest siedziba KE, unosiły się kłęby czarnego dymu. Policja nie interweniowała.

Według organizatorów, do Brukseli przyjechało manifestować w obronie miejsc pracy ok. 400 stoczniowców. Trzymali transparenty: "Solidarność rozwaliła komunę, rozwali i Unię", "Jedziemy do Brukseli położyć Kr(o)es żądaniom Neelie".

"Komu przeszkadzają polskie stocznie? W czyim interesie jest likwidacja polskiego przemysłu stoczniowego? Protestujemy przeciwko wymuszaniu likwidacji stoczni rzekomo w obronie miejsc pracy polskich stoczniowców" - głosi petycja komitetu protestacyjnego stoczni Gdynia i Szczecin przekazana, za pośrednictwem urzędników KE, komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.

Kroes zaproponowała dla stoczni w Gdyni i Szczecinie rozwiązanie sprawdzone przy restrukturyzacji greckich linii lotniczych Olympic Airways: wyodrębnienie majątku trwałego, sprzedanie go inwestorom w drodze przetargów, spłatę długów z pieniędzy, które to przyniesie oraz likwidację spółki, która przeprowadzi tę operację. KE wydałaby decyzję o zwrocie pomocy publicznej, ale realizacja planu złagodziłaby jej skutki.

Stoczniowcy napisali w petycji: "Nie potrzeba nam pomocy KE w likwidowaniu zakładów i naszych miejsc pracy. Potrzebna jest nam pomoc, aby te zakłady i miejsca pracy uratować". "Podajcie nam rękę, aby pomóc. Nie podstawiajcie nam nogi, abyśmy się przewrócili" - apelowali.

"Nie pozwolimy, aby doszło do takiej sytuacji, że likwiduje się dziesiątki tysięcy miejsc pracy i nikt nam nie zagwarantuje, co się stanie z pracownikami. Za to wszyscy wiedzą, co, jak i za ile sprzedać. Za taką pomoc Unii Europejskiej dziękujemy: że nas, Polaków, pozbawia pracy" - powiedział szef "Solidarności" w regionie zachodniopomorskim Mieczysław Jurek.

W demonstracji uczestniczyli związkowcy z "Solidarności", "Solidarności '80" i OPZZ. Zapowiedzieli kontynuowanie protestów w Warszawie, a potem - jeśli będzie potrzeba - znowu w Brukseli.

"Tylko w sile i jedności wywalczymy odpowiednie decyzje" - powiedział Jurek. "Panie ministrze, niech pan na nas czeka. Jak tylko wrócimy z Brukseli, niebawem się do pana wybierzemy. Nie będzie to, niestety, przyjacielska wizyta" - dodał, zwracając się za pośrednictwem mediów do odpowiedzialnego za restrukturyzację stoczni ministra skarbu Aleksandra Grada.

Protestujący wzywali rząd, by nie zgodził się na propozycje KE i nie prowadził "polityki na kolanach". "Solidarność '80" zagroziła blokadami przejść granicznych na Zachodzie i Wschodzie Polski.

Tymczasem w wysłanym w poniedziałek liście Neelie Kroes postawiła polskiemu rządowi ultimatum: albo da odpowiedź, że akceptuje jej propozycję ratowania stoczni w Gdyni i Szczecinie, albo KE wyda negatywną decyzję o zwrocie pomocy publicznej, co przesądza o ich upadłości. Resort skarbu zapowiada, że prześle odpowiedź do przyszłego poniedziałku.

KE domaga się też osobnego planu restrukturyzacji stoczni w Gdańsku, która jest w lepszej sytuacji, bowiem została już sprywatyzowana i otrzymała mniejszą pomoc z budżetu państwa.

ND, ab, PAP