Iran:Musawi chce by specjalna komisja spawdziła wyniki wyborów

Iran:Musawi chce by specjalna komisja spawdziła wyniki wyborów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przywódca irańskiej opozycji Mir-Hosejn Musawi zażądał powołania niezależnej komisji, która zbadałaby wszystkie zarzuty, dotyczące niedawnych wyborów prezydenckich, po których ogłoszono reelekcję Mahmuda Ahmadineżada. Władze twierdzą, że w powyborcze starcia zamieszani byli ludzie z brytyjskimi paszportami.

Według Musawiego komisja powinna uważnie przeanalizować cały proces wyborczy. Wyniki jej śledztwa, zawarte w raporcie końcowym, przyczyniłyby się - według niego - do uspokojenia sytuacji i przywróciły zaufanie do systemu.

Według oficjalnych danych Musawi zdecydowanie przegrał 12 czerwca z Ahmadineżadem. Ostateczne wyniki wyborów miano ogłosić w najbliższą środę, ale we wtorek Rada Strażników zapowiedziała, że opóźni się to o pięć dni.

Rada - w skład której wchodzi 12 teologów i prawników, mających czuwać nad zgodnością decyzji parlamentu z zasadami islamu - oceniła, że w trakcie wyborów "nie doszło do większych nieprawidłowości". Z wnioskiem o anulowanie wyników głosowania wystąpiło dwóch pokonanych kandydatów: Mir-Hosejn Musawi i Mehdi Karubi.

Zwolennicy Musawiego codziennie demonstrują, głównie w Teheranie, domagając się powtórzenia wyborów, które - jak twierdzą - zostały sfałszowane. Władze używają przemocy przeciwko demonstrantom.

Reakcją władz na demonstracje sympatyków opozycji jest m.in. oskarżanie Zachodu o ingerowanie w sprawy wewnętrzne Iranu i podsycanie anarchii.

W środę agencja Fars podała, że irański minister bezpieczeństwa wewnętrznego i służb specjalnych Gholam-Husejn Mohseni-Edżedi oświadczył, iż w powyborcze starcia zamieszani byli pewni ludzie z brytyjskimi paszportami.

"Pewni ludzie z brytyjskimi paszportami byli zamieszani w ostatnie niepokoje - powiedział Edżedi. - Ci, którzy wzywają ludzi, by wyszli na ulice są odpowiedzialni za rozlew krwi".

Edżedi powiedział również, że jedna z aresztowanych osób "podawała się za dziennikarza i zbierała informacje, na których zależało wrogom".

Według informacji podanej przez AFP irańskie władze zatrzymały w poniedziałek 25 dziennikarzy i członków personelu teherańskiego dziennika "Kalemeh Sabz", należącego do Mir-Hosejna Musawiego. Zatrzymanym nie przedstawiono nakazu aresztowania ani też nie wyjaśniono powodów takiego kroku. We wtorek wieczorem zwolniono pięć zatrzymanych w tej grupie kobiet.

"Kalemeh Sabz" pojawił się na irańskim rynku prasowym tuż przed wyborami prezydenckimi z 12 czerwca. Gdy na ulicach miast Iranu doszło do manifestacji, których uczestnicy kontestują oficjalne wyniki elekcji, dziennik zamknięto.

Po wybuchu niepokojów - w których zginęło już kilkanaście osób a ponad sto zostało rannych - w Iranie zatrzymano wielu dziennikarzy. We wtorek w Teheranie aresztowano m.in. greckiego dziennikarza Jasona Fowdena, pracującego dla dziennika "Washington Times". Wcześniej aresztowani zostali m.in. pracujący dla "Newsweeka" Maziar Bahari i korespondent BBC w Iranie Jon Leyne.

Tymczasem szef irańskiej dyplomacji Manuszehr Mottaki oświadczył w środę, że nie planuje udziału w spotkaniu G8 we Włoszech w tym tygodniu. Spotkanie w Trieście na szczeblu ministerialnym będzie poświęcone sytuacji w Afganistanie.

Według agencji Reutera dyplomaci z państw zachodnich postrzegali to spotkanie jako rzadką okazję do porozmawiania przez przywódców G8 z przedstawicielami mocarstw regionalnych, takich jak Iran, o wspólnych celach w Afganistanie i Pakistanie.

Agencja przypomniała, że we wtorek Włochy zapowiedziały, iż będą zabiegać o konsensus wśród przedstawicieli G8 w sprawie potępienia "w jakiejś formie" używania w Iranie przemocy przeciwko uczestnikom pokojowych demonstracji.

pap