Irańska opozycja walczy dalej

Irańska opozycja walczy dalej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Główny konkurent zaprzysiężonego dziś na prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżaba nie składa broni. Mir-Hosejn Musawi, przywódca irańskiej opozycji oświadczył, że mimo aresztowań osób protestujących przeciwko reelekcji Ahmadineżaba, opozycja będzie organizowała kolejne wystąpienia.

Podczas odbywającego się dziś zaprzysiężenia Ahmadineżada w parlamencie przed gmachem budynku zebrali się przeciwnicy prezydenta. Policja użyła do rozpędzenia ich gazu łzawiącego. 10 osób zostało aresztowanych.

"Niektórzy myśleli, że aresztowanie ludzi, uważanych za przywódców protestów, rozwiąże problem. Ale prawda jest taka, że wystąpienia trwają i  pokazują, że aresztowania są bezskuteczne" - napisał na swojej stronie internetowej Musawi. Lider opozycji podkreśla, że podczas wyborów, które przeciwnicy Ahmadineżaba uważają za sfałszowane, wśród Irańczyków narodziła się silna narodowa świadomość łącząca różne grupy społeczne. Jednocześnie Musawi odrzucił oskarżenia władz, dotyczące rzekomych związków opozycji z zagranicą.

Drugi pokonany rywal Ahmadineżada, Mehdi Karubi, wyraził opinię, że władze powinny zezwolić zwolennikom opozycji na organizowanie protestów, a nie dławić je przy pomocy uzbrojonych funkcjonariuszy. "Stosowanie metod zastraszania, żeby powstrzymać ludzi nie przyniesie żadnego rezultatu" - napisał Karubi na swojej stronie internetowej. Ocenił też, że "masowe aresztowania umiarkowanych (działaczy) i masowe procesy zagrożą narodowym interesom kraju".

Tymczasem z zagranicy płyną głosy poparcia dla Musawiego i jego zwolenników. Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton stwierdziła, że Amerykanie "doceniają i podziwiają opór i wysiłki podejmowane przez reformatorów". Clinton stwierdziła również, że "naród irański zasługuje na zmiany". Mimo ciepłych słów wobec opozycji Amerykanie uznali jednocześnie Ahmadineżaba "jako prezydenta".



PAP, arb