"Bezzębna" rezolucja

"Bezzębna" rezolucja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd USA przedstawia jako wielki sukces rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ przeciw zbrojeniom atomowym, uchwaloną na posiedzeniu z udziałem prezydenta Baracka Obamy. Jest ona jednak krytykowana za brak mechanizmów wymuszenia jej przestrzegania.
Rezolucja jest wymierzona przeciw krajom, które używają cywilnych technologii nuklearnych do celów wojskowych. Nie wymienia jednak żadnego z nich, nawet Iranu, który podejrzewa się o tajną produkcję broni atomowej.

Na podstawie uchwalonej jednomyślnie rezolucji kraje, które dostarczają innym materiały i urządzenia nuklearne, "mają prawo domagać się" ich zwrotu, jeżeli odbiorcy nie przestrzegają warunków Traktatu o nierozprzestrzenianiu broni atomowej (ang. skrót NPT) albo wycofają się z tego układu.

W rezolucji mówi się m.in., że jeśli kraj-sygnatariusz traktatu NPT łamie potajemnie jego postanowienia, budując broń nuklearną, a potem się z niego wycofuje - jak postąpiła Korea Północna - nawet po wycofaniu się będzie pociągnięty do odpowiedzialności za złamanie porozumienia.

Krytycy wytykają rezolucji, że jest "bezzębna", gdyż pod naciskiem Rosji i Chin złagodzono jej zapisy tak, że praktycznie nie można będzie wymusić ich przestrzegania.

"Rezolucja ta nie ma żadnego wpływu na rzeczywisty świat i podważa wiarygodność Rady Bezpieczeństwa" - powiedział były ambasador USA przy ONZ John Bolton.

Nawet "New York Times", chwalący rezolucję i z reguły popierający linię Obamy w polityce zagranicznej, zauważył w artykule redakcyjnym w piątek, że "tylko zachęca ona, zamiast wymagać, aby rządy starające się o zakup technologii nuklearnych zgodziły się na poddanie wnikliwej kontroli ONZ".

Sceptycznie wyraził się o możliwych praktycznych skutkach rezolucji także prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

pap, keb