Berlusconi udzielił Łukaszence politycznej legitymizacji

Berlusconi udzielił Łukaszence politycznej legitymizacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Silvio Berlusconi, wychwalając prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę, przekroczył wszelkie oczekiwania i udzielił mu "politycznej legitymizacji" - piszą wtorkowe włoskie gazety w komentarzach po wizycie szefa rządu w Mińsku. W ten sposób dzienniki interpretują słowa wypowiedziane przez Berlusconiego do Łukaszenki: "Najlepsze życzenia dla pana i dla pańskiego rządu. I dla narodu, który - wiem - pana kocha. Pokazały to wszystkie wyniki wyborów, które wszyscy mają przed oczami, które my uznajemy i doceniamy".
"Corriere della Sera" zwraca uwagę, że wygłoszenie tej "mowy pochwalnej" zostało wynagrodzone przez białoruskiego przywódcę "nieoczekiwanym prezentem". Berlusconi otrzymał bowiem materiały z archiwum dawnego KGB, dotyczące Włochów więzionych w obozach na tamtych terenach w czasie wojny i po jej zakończeniu. Największa włoska gazeta podkreśla, że podróż Berlusconiego do Mińska - będąca pierwszą od 12 lat wizytą zachodniego przywódcy - mogła mieć na celu wyłącznie "otwarcie drzwi".

Berlusconi "oddał hołd dyktatorowi"

Tymczasem spotkanie premiera z "ostatnim europejskim dyktatorem - dodaje gazeta - wyszło poza tory zrozumiałych i wzajemnych oczekiwań". Berlusconi - ocenia dziennik - "zapewnił Łukaszence bardzo jednoznaczną legitymizację polityczną". "La Repubblica" pisze ostro, że Berlusconi "oddał hołd dyktatorowi". "Po (Muammarze) Kadafim, (Hugo)Chavezie i (Mahmudzie) Ahmadineżadzie następny szef rządu przerwał międzynarodową izolację Białorusi, udając się tam z wymownym wsparciem dla jej dyktatora Alaksandra Łukaszenki" - stwierdza lewicowa gazeta.

"Czy pojechał mówić o demokracji? Nie. Upomnieć się o prawa człowieka? Też nie" - zauważa komentator. Przypomina, że włoski premier pojechał do Mińska podpisać umowy gospodarcze. "Berlusconi zdobył się niewątpliwie na wielki gest fair play, kłaniając się przed przywódcą, który rzeczywiście osiąga rezultaty popularności wyższe od tych, jakie on sam przypisuje sobie w sondażach" - skonstatowała "La Repubblica".

PAP, dar