Historycy przez wiele lat spierali się o liczbę ofiar bombardowań. Dwa lata temu powołany przez władze panel ustalił, że w nalotach zginęło nie więcej niż 25 tysięcy ludzi. Wcześniejsze szacunkowe oceny mówiły nawet o ponad stu tysiącach zabitych. W Saksonii, której stolicą jest Drezno, szczególnie silna jest neonazistowska Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD). Wprowadziła ona swych posłów do parlamentu landu, choć jest izolowana przez pozostałe siły polityczne.
Jeden z organizatorów demonstracji Kai Pfuerstinger z Młodego Ziomkostwa Niemiec Wschodnich (JLO) nie wyklucza, że dojdzie do incydentów, ale nie poczuwa się do odpowiedzialności za ewentualne zajścia. - Wiadomo, że próbuje się przemycić do naszych szeregów prowokatorów z zewnątrz, którzy wywołują niepokoje - powiedział.
PAP, arb